luki 20.03.2006 23:56
Witam!
Chciałbym poruszyć pewną kwestię. Mam 25 lat. Wierzę w Boga i staram się żyć według Jego przykazań, choć często mi się nie udaje. Ale moje pytanie dotyczy czego innego. Otóż: mam w życiu wszystko: jestem zdrowy, mam ciekawą pracę, wspaniałą dziewczynę, którą kocham. Wszystko to dostałem od Boga, choć tylko On wie, jak bardzo na to nie zasługuję. Właściwie powinienem być szczęśliwy. Ale nie jestem. To znaczy, nie potrafię cieszyć się swoimi sukcesami i osiągnięciami, bo w okół mnie jest mnóstwo cierpienia i łez innych ludzi. Kiedy się rozglądam, chociażby tylko po najbliższych mi osobach, to widzę choroby, śmierć, samotność, brak pracy, perspektyw... Każdy człowiek ma swój krzyż. A ja nie mam. Ja mam wszystko. I to mi nie daje spokoju. Pewnie to głupio zabrzmi, ale czuję się winny wobec innych ludzi, że jestem szczęśliwy. Czuję, że ciązy na mnie jakiś "dług przeklęty" (a może błogosławiony?). Jak mam go spłacić i wobec kogo?
Z tym wiąże się jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi: Wiem, że Bóg doświadcza ludzi, których kocha, bo tylko w cierpieniu można Go odnaleźć. Czy to znaczy, że ja nie jestem godzien cierpieć dla Niego?
Proszę o pomoc...