madzia 27.02.2006 17:13
MÓJ MĄŻ ODSZEDŁ ODE MNIE, BO POSTANOWIŁ "WRESZCIE POMYŚLEĆ O SOBIE". ZOSTAŁAM SAMA Z MAŁYM DZIECKIEM. OBOJE JESTEŚMY SAMI, TZN. Z NIKIM JESZCZE NIE ZWIĄZALIŚMY SIĘ (NIE WIEM, JAK BĘDZIE DALEJ, BO ODEJŚCIE MĘŻĄ NASTĄPIŁO KILKA DNI TEMU). JAK W TEJ CHWILI WYGLĄDA NASZA SYTUACJA WG NAUKI KOŚCIOŁA? CZY MOŻEMY PRZYSTĘPOWAĆ DO KOMUNII ŚW? MĄŻ, WYPROWADZAJĄC SIĘ, POWIEDZIAŁ, ŻE NIE ZSZEDŁ Z DROGI BOŻEJ. CZY POZOSTAWIENIE MNIE, BO "DUSIŁ SIĘ" W MOIM TOWARZYSTWIE, BO SAM SIEBIE NIE MÓGŁ PRZEKONAĆ DO MNIE, NIE JEST ZEJŚCIEM Z DROGI BOŻEJ? NIE PRZECZĘ, ŻE NIE ZAWINIŁAM - KIEDYŚ BARDZIEJ SŁUCHAŁAM RODZICÓW, DZIĘKI KTÓRYM MOJE MAŁŻEŃSTWO LEGŁO W GRUZACH. ZMIENIŁAM SIĘ JEDNAK, MĄŻ POWIEDZIAŁ, ŻE MI WYBACZYŁ, ALE NIE POTRAFI BYĆ ZE MNĄ...