B. 02.08.2004 08:17

Chciałam sie poradzić co w takiej sytuacji mozna zrobić. Od dawna już mam lęk przed światem i przed ludźmi. Boję się że będzie się to pogłębiać coraz bardziej. Wynika to z tego że jestem nieśmiała, ale to bardzo nieśmiała. Właściwie w towarzystwie nie umiem się odzywać zupełnie, a już nic nie odzywam się w towarzystwie dorosłym. Chodzę co prawda dopiero, a może już do szkoły sredniej. Właściwie to ja nieraz wolę być sama niż przebywać z ludźmi i to mnie bardzo martwi. Ale co ja mogę zrobić. Nie mam koleżanek i kolegow. Chciałabym co prawda poznać ludzi wartościowych, takich którzy widzą coś poza sobą i nie myślą tylko o dobrej zabawie, piwie itd. Właśnie dochodzę do tego, że za niektórymi typami ludzi w ogóle nie przepadam, szczególnie własnie rozrywkowych, patrzących tylko na to co widzą, jak jest ktoś ubrany, jak się zachowuje i tak dalej. I czasami w myślach wyzywam takie osoby. Denerwują mnie jakieś panienki robiące się na jakieś modelki, z grubą warstwa makijażu i ładnymi ciuchami. Być może denerwuje mnie to, bo sama bym chciała być łądną i mieć ładna figurę. Niestety tak nie jest. Sama już nie wiem czego właściwie chcę. Wydaje mi się w ogóle, że nikt mnie nie lubi i tak jest chyba w rzeczywistości. W otoczeniu pewnie uważają mnie za cicha spokojną, nikomu krzywdy nie czyniącą. I rzeczywiście nie czyniącą wiekszej szkody, ale nie czyniącą też żadnego pożytku. Równie dobrze mogłoby mnie nie być, tak sobie czasami myślę. I teraz wreszcie dochodząc do końca jak to wszystko pogodzić z miłoscią bliźniego. Skoro ja czasami nawet dla najbliższych osób nie jestem najlepsza. Nie potrafię kochać ludzi, czasami nawet może ich wręcz nie lubię. A szczególniej tak jak mówiłam ludzi modnych, rozrywkowych. Już od czterech miesięcy nie byłam u spowiedzi, bo mam tyle grzechów, że nie wiem od czego zacząć. Co w ogóle jest grzechem, a co nie. Można zapytać się oczywiście księdza, albo może poradzicie mi żeby to wszystko co tu napisałam powiedzieć księdzu na spowiedzi. Byłoby to możliwe, ale w przypadku osoby śmiałęj. Ja się na to zdobyć nie potrafię. Moja spowiedz jest od zawsze "wyliczanką". I to wszystko oczywiście powoduje ciągle powracającą frustrację. Być może powinnam się gorliwiej modlić. Modlę się, ale tak jakkoś słabo bez przekonania. Poradzcie coś, jeśli cos jeszcze da się zrobić w moim przypadku.

Odpowiedź:

Zrobić zawsze się da, tyle, że trzeba rozsądnie...

1. Łatwiej kochać bliźniego gdy ma się poczucie, że samemu się jest kochanym. Może nie dostrzegasz dziś takich ludzi, ale na pewno kocha Cię Bóg. Jeśli to odkryjesz, wtedy bez złości będziesz umiała sporzeć na bliźnich. Zobaczysz też, jak wielu z nich jest w życiu zagubionychi że - podobnie jak Ty dzisiaj - potrzebują miłości. Takiej szczerej i bezinteresownej... Wtedy brak ładnej figury nadrobisz swoją dobrocią i poczuciem humoru. A nie bojąc się odrzucenia nabierzesz też śmiałości...

2. Pomocą w zobaczeniu co jest grzechem są różne rachunki sumienia drukowane np. w książeczkach do nabożeństwa. Z tego korzystaj...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg