anonim 28.04.2004 18:19

Mam pytanie, na które odpowiedzi mimo poszukiwań nie odnalazłem. Przyszli artyści malują nieraz na akademii akty. Nawet katolickim malarzom nierzadko zdarza się malować nagość.
Chodzi mi o to, czy oglądając obrazki lub zdjęcia przedstawiające nagość kobiet (przy czym nie mam na myśli jakże obrzydliwej rzeczy zwanej pornografią, ani zdjęć w kobiet w nierządnych pozach) nie w celu zaspokojenia pożądania czy popędu seksualnego, lecz w chęci poznawania piękna ludzkiego ciała, nauki rysunku ciała robi się źle? Czy można być zachwyconym (nie mówię o podnieceniu seksualnym) takimi rzeczami? Nie myślę tu o patrzeniu się na części intymne w celu podniecenia się i uzależnienia od takich rzeczy, mówię o pięknie ludzkiego ciała, jego zachwytem, nie popadając w uzależnienie, chęć masturbacji czy seksu. Nie mówię także o skupieniu się tylko i wyłącznie na tym, co cielesne, ale o nie zaniedbywaniu przy tym potrzeb duchowych. Bo przecież ciało ludzkie jest dziełem Boga, a w dziełach Jego powinno się dostrzegać piękno i zachwyt. Pewnego razu, gdy przy spowiedzi spowiadałem się z oglądania filmu, w którym narządy płciowe były ukazane (a był to film dokumentalny, w życiu nie tknąłbym pornografi!), ksiądz stwierdził, że nie mam grzechu, bo trzeba to poznawać.

Odpowiedź:

W oglądaniu nagiego ludzkiego ciała zawsze będzie istniało niebezpieczeństwo "złego" patrzenia. Tyle że okoliczności często takie zachowanie usprawiedliwiają. Np. gdy chodzi o zbadanie chorego, operację czy inne, podobne sytuacje. Ów ksiądz miał rację. Jeśli ktoś ogląda film dokumentalny, to nie jest to oglądanie pornografii. Chyba że oglądający tak ów program potraktował...
Jeśli artyście chodzi tylko o ukazanie ludzkiego ciała, to tworząc grzechu nie popełnia. Na pewno jednak musi być człowiekiem dojrzałym. Bez tego łatwo takie działania stają się pretekstem...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg