monika
17.11.2003 20:22
Bardzo trudno mi się zgodzic z decyzją mojego ukochanego, który postanowił pójść do seminarium, chcociaż wiem, że taka rezygnacja z mojej strony byłaby wyrazem miłości. Proszę mi powiedziec, czy Pan Bóg takie osoby, jak ja, potępia? czy nadal darzy mnie miłością?
Odpowiedź:
A niby za co miałby Pan Bóg Cię potępiać? Za to, że jesteś zakochana? Przecież to nie jest grzechem. Nawet więcej, jest pierwszym etapem budowania prawdziwej, małżeńskiej miłości. To, że Twój ukochany wybiera się do seminarium niczego w ocenie Twojego zakochania nie zmienia. Po pierwsze dlatego, że serce nie sługa, a po drugie (i w tym kontekście ważniejsze) przecież nie wiedziałaś o jego zamiarach, kiedy zaczynaliście się spotykać. Jest jeszcze trzecia sprawa: pójście do seminarium nie jest jeszcze podjęciem ostatecznej decyzji. Ta zapadnie wraz z przyjęciem święceń. Wielu młodych ludzi w pewnym momencie jednak odchodzi z seminarium. Dlatego nie będzie nic złego w tym, że jednak będziesz dalej o nim myślała. Inna rzecz, czy będzie to roztropne...
Czwarta i ostatnia rzecz, na którą odpowiadający chciałby zwrócić zabrzmi może nieco melodramatycznie, ale chyba trzeba także na nią zwrócić uwagę: miłość jest pragnieniem dobra i szczęścia osoby kochanej. Nawet jeśli kiedyś Twój ukochany przyjmie sakrament kapłaństwa nikt nie będzie zabraniał Ci go kochać. Oczywiście nie będzie wtedy mowy o miłości oblubieńczej. Najprawdopodobniej zresztą do tego czasu Twoje zakochanie w nim zamieni się w coś na kształt sympatii do niego. Jeśli wtedy będziesz się za niego modliła, jeśli wesprzesz go czasami dobrym słowem, a na święta prześlesz mu kartkę z życzeniami Bóg też się na Ciebie nie będzie gniewał...
J.