Oczekiwany Mesjasz 20.02.2023 18:42
Zastanawia mnie pewna sprawa odnośnie Żydów i ich oczekiwania na Mesjasza. Może nie co do tego jak teraz na niego oczekują (ale może to się do dziś nie zmieniło), tylko co do tego jak wtedy na niego oczekiwali, 2000 lat temu, i dlaczego nie rozpoznali w Jezusie tego oczekiwanego Mesjasza.
1. Tu zacząłbym od pytania i może też zdziwienia: przecież Żydzi chyba znali ze ST pisma, na przykład z Izajasza, że Mesjasz ma cierpieć i być cierpiącym Sługą Jahwe? Jest tam też chyba mowa o tym, że Bóg nie pozwoli, by Jego Ciało uległo rozkładowi, więc jest mowa o zmartwychwstaniu. Dlaczego zatem nie zauważyli - nawet może do dziś nie zauważają - że Jezus cierpiał? Że właśnie cierpiał, był biczowany i ukrzyżowany, i że zmartwychwstał? Może przynajmniej nie powinni odrzucać możliwości jego bycia oczekiwanym Mesjaszem, przez samo to, że głosiło się i głosi te fakty o Nim tak powszechnie, ale też dlatego, że są na nie również dowody historyczne? Te fakty powinny im powiedzieć, że te cechy Mesjasza, na którego czekali, cechy opisane w ich żydowskich księgach ST, cechy które jak rozumiem znali i których wypatrywali w oczekiwanym Mesjaszu, pokrywają się z tym co wystąpiło w życiu Jezusa. A może oni nie uważali, że Mesjasz na którego czekają ma cierpieć? Słyszałem teorię, że spodziewali się wojującego Mesjasza, który naprawi tę sytuację związaną z okupacją rzymską. Ale czy nie znali zatem Słów z Pisma, z Izajasza właśnie, że Mesjasz ma cierpieć a nie wojować? O co zatem chodzi?
2. Podobnie w kolejnej kwestii. Czy nie jest tak nawet dziś (może się mylę), że Żydzi czekają na Mesjasza - i nawet wtedy 2000 lat temu czekali na Mesjasza - który będzie Synem Bożym? Synem Bożym, ale w sensie, że - Bogiem? Czy nie czekają, i czy nie czekali na Mesjasza, którym będzie sam Bóg? Nie rozumiem dlaczego zatem odrzucali Jezusa, skoro pojawiła się już wtedy - a dziś jest powszechnie znana - nauka i wiara w to, że Jezus jest Synem Bożym, Bogiem właśnie?
To wszystko przecież zgadza się i występuję u Jezusa. Zarówno Jego cierpienie i zmartwychwstanie, zgodne z zapowiadanym cierpieniem i zmartwychwstaniem oczekiwanego Mesjasza - zapisanym przecież w żydowskich księgach - jak i to, że Mesjasz ma być Bogiem samym. Chyba, że nie wierzyli w to, że oczekiwany Mesjasz, Syn Dawida, ma być Bogiem, tylko może wierzyli, że ma być jakimś zwykłym/niezwykłym człowiekiem? Tu nie mam pewności i wiedzy. Ale jeśli jednak wierzyli w Mesjasza jako samego Boga, i wiedzieli że ma cierpieć i zmartwychwstać, to dlaczego zatem, mając to wszystko tak dokładnie spełnione w osobie Jezusa, nie uznali go za Mesjasza którego oczekiwali? Jaki mógłby być tego powód - skoro byłoby tyle zgodności. Trudno mi to zrozumieć.
Dziękuję za odpowiedź.
1. Proszę tę odpowiedź potraktować jako coś niezobowiązującego. Bo tak naprawdę nie wiem i wiedzieć za bardzo nie mogę, dlaczego Żydzi nie rozpoznali Mesjasza. NIe siedzę w ludziach, nie rozumiem wielu współczesnych, tym bardziej ludzi żyjących dawno, w innym kręgu kulturowym...
Wydaje mi się, po pierwsze, że problem w tym, że czytając Pismo Święte można skoncentrować się na jednym, w nie widzieć drugiego. Oni skoncentrowali się - jak to napisano w pytaniu - na oczekiwaniu Mesjasza politycznego, władcę, który pokona Rzymian, a tymczasem przyszedł Sługa...
Sęk w tym, że w Starym Testamencie jest nie tylko Izajasz, ale są te zapowiedzi dotyczące np. królestwa Dawida. Że będzie wieczne. My wiemy, że to wieczne królestwo Dawida to królestwo nie z tego świata, królestwo Boże, które przyniósł Jezus Chrystus. Ale oni, trapieni od wieków przez państwa, które nie pozwalały im na niepodległość, co najwyżej jakąś tam autonomię, myśleli, że ta obietnica spełni się tu, na ziemi. Zwłaszcza że przywódcy Izraela, kapłani, należeli zazwyczaj do stronnictwa saduceuszów, dla których nie istniało prawdziwe życie po śmierci, zmartwychwstanie. Musieli więc patrzyć na tu i teraz.
Po drugie zaś... Myślę, że zagrał tu i inny czynnik psychologiczny. Jezus kontestował religijność jemu współczesnych. Zwłaszcza faryzejską, skoncentrowaną na drobiazgowym przestrzeganiu przepisów prawa, przy jednoczesnym szukaniu sposobów, jak je obejść. Dla Żydów po niewoli babilońskiej, a już zwłaszcza po powstaniach Machabeuszy, takie drobiazgowe przestrzeganie prawa było kwintesencją ich wiary; czymś, co odróżniało ich od pogan i od tych Żydów, którzy wiarę w jedynego Boga zdradzali. A Jezus powiedział, że robią źle: że patrzą na drobiazgi, a nie widzą problemu wierności Bogu szerzej. I jak popatrzyć na przykłady, które Jezus w tym kontekście podawał, w naszym odczuciu miał rację. Ot kwestia korbanu, to znaczy przeznaczenia na świątynię tego, co miało być wsparciem dla rodziców (Mt 7). To sprzeczne z 4 przykazaniem, prawda? Albo uzależnianie ważności przysięgi od tego, na co się przysięga. Albo drobiazgowe płacenie dziesięciny, a zapominanie o sprawiedliwości, miłosierdziu i wierze (oba z Mt 23, jest tam przykładów więcej)...
Po trzecie zaś... Żydzi szybko zrozumieli, że Jezus uważa się za Boga. A dla nich to było bluźnierstwo.
I w tych trzech upatrywałbym powodu, dla którego wielu Żydów nie uwierzyło Jezusowi. Wyraźnie jednak powiedzmy: spora część uwierzyła. Pierwotny Kościół rozwijał się przecież najpierw w Jerozolimie. Tyle że sami Żydzi, zwłaszcza już po jakimś czasie, tych ziomków, którzy uwierzyli w Jezusa, traktowali jak odstępców; jakby odpadli od Izraela...
Kiedyś kardynał Lustiger, pochodzący z rodziny żydowskiej, został potraktowany przez urzędników izraelskich jakby nie był Żydem. Bronił się wtedy stwierdzeniem, że owszem, jest Żydem, ale uwierzył Jezusowi...
2. Krócej... Żydzi (wierzący Żydzi), owszem, czekają na Mesjasza, ale odrzucają naukę o Trójcy Świętej. Dla nich to jest zgorszenie. I raczej czekają na odnowienie ziemskiego królestwa, z Jerozolimą jako stolicą. W sumie w dużej mierze już się doczekali...
J.