pytanie ostatnie 03.02.2022 18:23
Chciałbym zapytać o treść „wspólnej deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”. Podam na początku jej treść:
-----------------------------
„Zgodnie z deklaracją, człowiek w odniesieniu do swego zbawienia jest zdany zupełnie na zbawczą łaskę Boga i nie ma w tym zakresie wolności.
Gdy katolicy mówią, że człowiek "współdziała" podczas przygotowania usprawiedliwienia i jego przyjęcia przez wyrażenie zgody na usprawiedliwiające działanie Boga, na Bożą propozycję, to i tak widzą w takiej personalnej akceptacji działanie łaski a nie czyn człowieka wynikający z jego własnych sił.
W człowieku pozostaje pewna skłonność, zwana konkupiscencją, "która wywodzi się z grzechu i ku niemu zmierza". W konkretnym wyborze dobra a nie zła, w dobrym uczynku, nie ma zasługi człowieka. Wynika to zawsze z usprawiedliwienia i jest jego owocem.”
-----------------------------
Wydaje mi się w tym dziwna jedna rzecz i o to chciałbym zapytać. Otóż (być może pozornie) wynikało by z tego, że nawet taka kwestia jak to, że człowiek mówi Bogu „Tak”, i chce, i zgadza się przyjąć Bożą propozycję zbawienia (bo do tego odnosi się drugi akapit, do wyrażenia przez człowieka zgody na Zbawienie go przez Boga), to wynikało by z tego, że nawet ta podstawowa i kluczowa decyzja człowieka o jego zgodzeniu się By Bóg go zbawił, nie zależy zupełnie od człowieka tylko wynika wyłącznie z Łaski Pana Boga. Szczególnie widać to właśnie w słowach z akapitu od „Gdy katolicy mówią…”. Gdy mowa jest tam o „współdziałaniu” człowieka, to w dalszej treści jest ta rola człowieka, to współdziałanie, ten czyn człowieka, przedstawiony jako pozbawiony jakiegokolwiek jego wpływu , decyzji, czy nawet jak to określono „siły”. Rozumiem, że bez Boga nie możemy nic dobrego uczynić. Ale jeśli samo takie przyjęcie zbawienia – które to później powoduje właśnie przyjęcie Ducha Świętego i moc do dobrych uczynków (że dzięki Bogu możemy je czynić) – jeśli samo to przyjęcie zbawienia, zależy tylko i wyłącznie od Łaski, a nie ma nawet mikroskopijnego jakiegoś wpływu z naszej strony, ze strony naszej woli, decyzji, siły, to przecież czy nie wynikało by z tego, że to czy ktoś będzie zbawiony czy potępiony zależy tylko i wyłącznie od tego komu Bóg da tę Łaskę powiedzenia mu „Tak” a komu takiej Łaski nie da? Albo to jest jakoś nieprecyzyjnie napisane – choć z treści tego akapitu odnosi się wrażenie, że autorzy dokładnie taki przekaz chcieli dać – albo właśnie to zaczyna wyglądać jak Kalwinizm.
Wydaje mi się, że jest w tym powiedzeniu Bogu „Tak” i przyjęciu zbawienia, jakaś mikro cząstka, jakaś mikro rola z naszej strony, wyłącznie zależna od nas, od naszych sił. W sensie, że jeśli od samej Łaski Boga zależy nasze przyjęcie Jego Zbawienia (a jest to sama absolutna podstawa, początek i koniec Zbawienia i życia z Bogiem), to chyba jest tak, że Bóg takiej Łaski udziela każdemu. A to, że niektórzy nie przyjmują Zbawienia i mówią Bogu „Nie”, nie wynika z tego, że tej Łaski nie otrzymali, tylko z tego, że jednak jest coś co wyłącznie zależy od nas – jakieś nasze wyłącznie własne, wynikające wyłącznie z naszej siły i woli „tak” (jakaś odwrotność i pozytywna wersja konkupiscencji), powodująca powiedzenie tego Bożego „Tak” - przez Łaskę Bożą. Bo inaczej właśnie albo to jest jakoś nieprecyzyjnie napisane, albo jeśli ten przekaz jest właśnie taki i autorzy dokładnie taki przekaz chcieli dać, to to, czy ktoś będzie zbawiony czy potępiony, wynika właśnie tylko i wyłącznie od tego komu Bóg da tę Łaskę powiedzenia mu „Tak” a komu takiej Łaski nie da. A to wygląda jak Kalwinizm i predestynacja.
Dziękuję za odpowiedź.
No tak... To, że "łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna" to prawda wiary i tu chyba nie ma wątpliwości. Że nawet nasze "tak" zależy od Boga, też wątpliwości mieć nie trzeba, bo przecież Jezus mówił, że wiara jest łaską, że nikt nie może do Niego przyjść, jeśli go nie pociągnie Ojciec. Nawet więc ta nasza możliwość powiedzenia Bogu "tak" jest Bożą łaską. Nie jest jednak tak, że Bóg skazuje na potępienie przez nieudzielenie człowiekowi łaski wiary. Inaczej: Bóg skazuje na potępienie tego, który łaskę te otrzymując, odrzuca ją. A kto tę łaskę otrzymał, kto nie On sam jeden tylko wie. Nam się może wydawać, ale możemy się mylić...
Warto dodać jeszcze jedną rzecz. Rozróżnienia te bazują na oddzielaniu tego, co jest w człowieku naturą, a co łaską. A jak się zastanowić, to cała natura jest tez przecież łaską, prawda? W dogmatycznym traktacie o stworzeniu mówi się, że człowiek otrzymał w raju dary przyrodzone, nadprzyrodzone i pozaprzyrodzone Ks. Michał Kaszowski, świetnie tłumaczący różne zawiłości dogmatyk, na swojej stronie tak tłumaczy:
Nie rozdzielałbym więc łaski i natury granica ostra jak brzytwa. Ostatecznie wszystko czym jesteśmy jest darem Boga...