A. 05.09.2021 17:28

Szczęść Boże,

Przepraszam, piszę tę wiadomość po raz drugi, ponieważ przez przypadek wcisnęłam przycisk "wyślij" przy nieskończonym pytaniu...

Ja i mój chłopak mamy po 19 lat, chcielibyśmy budować naszą relację w czystości i po bożemu, a w przyszłości stworzyć małżeństwo. Tylko że nie do końca chyba wiemy czym ta czystość jest, a czym nie jest i gdzie są jej granice...

To chyba naturalne, że w człowieku pojawiają się pragnienia żeby przytulić albo pocałować osobę, którą się kocha. W końcu do brata, babci czy wujka też się przytulam...

Napisał Pan kiedyś, że gdy w bliskości chłopaka i dziewczyny pojawia się podniecenie, to wówczas należy przestać np. się przytulać. W innym miejscu napisał Pan, że sama reakcja organizmu grzechem nie jest, ale trzeba nauczyć się nad sobą panować. A w jeszcze innym miejscu było że akceptacja podniecenia seksualnego, które się pojawiło mimowolnie jest już grzechem. Mam nadzieję, że nic nie przekręciłam...

Sytuacja moja i mojej sympatii jest o tyle nietypowa, że mój chłopak jest nadpobudliwy seksualnie. Ma przepisane leki, ale niestety samo przyjmowanie leków nie rozwiąże 100% problemu. I jego ciało reaguje tak jak reaguje również w sytuacjach, które często w ogóle nie są związane z seksualnością, w których u przeciętnego Kowalskiego żadna reakcja by prawdopodobnie nie wystąpiła (np. zwykła jazda autobusem albo rowerem)
Ja z kolei jestem o tyle dziwna, że nie mam zielonego pojęcia jak się to podniecenie seksualne u kobiety objawia. W sensie wydaje mi się, że tego nie miałam nigdy, ale może miałam tylko tego nie zarejestrowałam, albo zinterpretowałam jako coś innego - np. zwykłe uczucie zakochania. Nie wiem. Nigdy tego nie szukałam...

Nasz problem polega na tym, że od każdej osoby tak na prawdę słyszymy coś innego.
Jeden ksiądz powiedział, że takie przytulenie czy pocałunek jest czynem o podwójnym skutku: jest okazaniem czułości, takim powiedzeniem "kocham cię", a drugim skutkiem jest to niechciane podniecenie i trzeba po prostu je wewnętrznie odrzucić i go nie chcieć. I nie ma grzechu w takiej sytuacji.
Drugi ksiądz nam powiedział, żebyśmy po prostu dali sobie spokój z tym wszystkim i skupili się na byciu najlepszymi przyjaciółmi. Że pocałunek jest jak gra wstępna i że całować się powinno usta żony. I żebyśmy robili ze sobą to co byśmy byli w stanie zrobić z kolegą / koleżanką. A kolegi nie całuję przecież.
Trzeci powiedział, żeby się tymi reakcjami nie przejmować, żeby zaakceptował to, że jest bardziej wrażliwy w sferze seksualnej niż inni chłopcy, że możemy się pocałować i przytulić, byleby to nie były żadne czyny nieczyste typu jakieś nieprzyzwoite dotykanie czy namiętne pocałunki.

Po prostu mamy już oboje mętlik w głowie. Mieliśmy momenty w naszej relacji, że się przytulaliśmy i całowaliśmy co 5 minut, skoro nam powiedziano, że nie jest to grzeszne. Mieliśmy potem też konflikty moralne "a co jeśli jednak tamten ksiądz nie ma racji i robimy źle?". Mieliśmy też sytuacje, w których uznaliśmy, że w ogóle wszystkie pocałunki i przytulenia należy wyrzucić. Mieliśmy momenty, w których doszliśmy do wniosku, że po prostu przytulimy się delikatnie na przywitanie / pożegnanie tak samo jak ze znajomymi, a pocałunki zostawimy na małżeństwo.
I nie mam w zasadzie problemu z poczekaniem na bliskość do małżeństwa. W końcu miłość cierpliwa jest, a czasem okazaniem miłości jest właśnie powiedzenie swoim pragnieniom STOP.

Ale chciałabym wiedzieć w końcu co jest grzechem, a co nie? I kto ma w końcu rację? Jak jest w końcu z tymi pocałunkami? I mówię tutaj o takich zwykłych delikatnych cmoknięciach w usta bez nieczystych intencji, a nie o jakichś namiętnych. Czy generalnie, według ogólnej zasady są grzeszne czy nie? A czy w naszej sytuacji są czy nie, gdy np. się pojawia to podniecenie, choć niechciane? Czy na przykład gdy się przez dłuższą chwilę przytulaliśmy (ale nie mieliśmy nic złego na celu) to popełniliśmy grzech? Czy gdy wówczas on dostał erekcji to już grzech czy nie? A czy gdy go po tym jeszcze pocałowałam to zrobiłam coś złego czy nie? W sensie nie miałam na celu nic złego, ale wyszło jak wyszło...

Czy każdy grzech przeciwko czystości ma materię ciężką? A jeśli nie, to które mają a które nie?

Czy przyjmując Komunię w tych okresach gdy sobie pozwalaliśmy na bliskość, mimo tych reakcji organizmu, przyjęliśmy ją świętokradzko? Kiedy dokładniej można mówić o świętokradzkim przyjęciu Komunii, a kiedy nie?

Czym właściwie jest akceptacja podniecenia seksualnego, a czym nie jest? I jak rozumieć polecenie, żeby się nauczyć nad sobą panować gdy dana reakcja pojawia się mimo woli?

O co dokładniej chodzi z tymi pragnieniami nieczystymi? Bo w jednej z odpowiedzi napisał Pan, że "W sumie to nawet samo pragnienie współżycia seksualnego też nie jest grzeszne, o ile człowiek potrafi nad nim zapanować i odsunąć grzeszne myśli." a w innym wpisie "c) Pragnienia - to chęć, pożądanie popełnienia nieczystości. Także jest grzechem ciężkim, a jego złość zależy od tego, czego się pragnie." Wydaje mi się, że widzę tu pozorną sprzeczność. Chciałabym zrozumieć. Bo np. w takim razie pragnienie współżycia pozamałżeńskiego jakby pasuje do obu tych stwierdzeń. A przecież albo jest grzeszne, albo nie...

Czy myśli Pan, że zawarcie związku małżeńskiego w przypadku moim i mojego chłopaka w młodym wieku byłoby dobrym pomysłem? Mam na myśli np. za 3 lata. Oczywiście jeśli będziemy na to gotowi. Ale skąd mamy wiedzieć, że jesteśmy gotowi? Mój chłopak czasem mówi, że gdybyśmy nim byli, to byłoby znacznie łatwiej. Bo wtedy ani taka zwykła bliskość, ani żadne myśli które się pojawiają w głowie nie byłyby problemem. I wiemy że myśl przelotna nie jest grzechem, ale mimo wszystko z tym wszystkim jest trudno. Ale czy to prawda, że w małżeństwie będzie łatwiej? Bo mam takie wewnętrzne przeczucie, że pojawią się nowe problemy, może jeszcze większe... Choć faktycznie też bym tego małżeństwa chciała i to nie tylko dla tego, żeby było łatwiej, ale chciałbym z nim zbudować rodzinę...

I jeszcze jedno pytanie: jak rozpoznać kiedy zaczyna się obmowa? Bo są takie sytuacje, w których po prostu się siedzi ze znajomymi i coś opowiada, na przykład jakąś ciekawą lub śmieszną historię, czy jakieś nowinki o których się dowiedziało. I czasami mi się zdarzy że mówię coś o kimś innym. I nie mam wcale intencji, żeby kogoś obgadać, tylko po prostu coś opowiedzieć. No a potem ktoś mi zwraca uwagę, że powiedziałam coś niepotrzebnie i to wyglądało już jak obmowa... A jak powinnam się zachować w towarzystwie, gdy słyszę że np. ktoś kogoś obmawia? Jeśli będę milczeć to robię coś złego?

Przepraszam, że ta wiadomość jest tak długa i jeszcze raz przepraszam, za tamto pomyłokowo wysłaną nieskończoną wiadomość.

Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam
A.

Odpowiedź:

Ojej... Sęk w  tym, że to materia nie tyle może skomplikowana, co podatna  na różne "naginania". Przed ślubem po prostu należy zachować czystość. Tyle że trudno wyjaśnić czym jest, gdy myśli się, że jej granice można zmierzyć badając tętno (podniecenie), metrem krawieckim (jak bardzo można się zbliżyć) czy stoperem (jak długo można się zbliżać). Trudno to wyjaśnić próbując ustalać co wolno a co nie wolno, bo przecież to na tyle delikatna sprawa, że każdy może reagować i rozumieć sytuację inaczej. Nawet tak niewinne sprawy jak trzymanie się za rękę. Pisałaś np. o tym całowaniu się. 5 minut? To brzmi już jak namiętne całowanie, nie jakiś przyjacielski pocałunek. Niezależnie od tego, jak to wyglądało.

Wydaje mi się, że ksiądz 1 i 3 dali wam w sumie taką samą radę. I do stosowania tej rady bym się przychylał. A ksiądz nr 2 po prostu zalecił większa ostrożność. Tak, to prawda, że pojawiające się podniecenie seksualne nie jest grzeszne, póki się go nie akceptuje, nie dąży do tego, by je podtrzymywać czy nawet pójść dalej. Jeśli Twój chłopak jest nadpobudliwy, to na pewno trzeba by zwrócić uwagę zwłaszcza na długość owych czułości. Krótkie przytulenie się, delikatny (nie a namiętny) pocałunek na przywitanie, nawet jeśli wywoła jakieś reakcje, raczej przecież grzeszny nie będzie.

Uzupełniając...

  • Grzechy przeciwko 6 przykazaniu z zasady są grzechami ciężkimi. To znaczy ich materia zawsze jest ciężka; są ciężkie, jeśli mamy pełną świadomość i dobrowolność czynu.
  • Pragnienie nieczystego czynu... Druga z przytoczonych opinii pochodzi z definicji nieczystych pragnień. Pierwsza to wskazanie, że nie jest nieczystym pragnieniem, gdy ktoś potrafi powiedzieć sobie, że  pragnie, owszem, ale po ślubie. Przecież wtedy nie pragnie niczego złogo, prawda?
  • O ewentualne świętokradztwo proszę raczej spytać spowiednika. Sądząc z tego co piszesz o Twoim własnym odczuwaniu podniecenia i o Waszych staraniach raczej takiego grzechu nie było...

Mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg