Gość11 04.03.2021 15:08

Szczęść Boże!
Mam ogromną prośbę o ukrycie mojego pytania.

(...)

Odpowiedź:

Nie zazdroszczę Panu sytuacji. Znam podobne i to czasem z drugiej strony: kobiety, która kompletnie zdominowała męża i dziwi się, że on ma jakieś pretensje. Zażartowałbym, że skoro choć o tym, co na obiad może Pan decydować, to już jest coś, ale rozumiem, że to nie jest sytuacja do śmiechu...

Czy warto w takim związku trwać... Jestem przekonany, że tak. Bo nierozerwalności małżeństwa chce sam Bóg. Trwanie w takim związku na pewno jest dobrem większym, niż próba tworzenia jakiegoś nowego. Nie zabrzmi to dobrze, ale naprawdę myślę, że jeśli Jezus mówił, ze Jego uczniowie mają się zaprzeć samego siebie i Go naśladować, to dotyczy to także trwania w trudnym związku małżeńskim. Nie znaczy jednak, że trzeba zaniechać starań, by coś zmienić na lepsze. W tym związku.

To nie jest tak, że kiedy ludzie pobierają się bardziej z rozsądku, nie ma i nie było między nimi szaleńczego zakochania, że nie można coś sensownego z tym związkiem zrobić. Wprost przeciwnie. Bycie razem w takiej sytuacji wymaga pielęgnowania miłości i małżonkowie są do tego przyzwyczajeni; bardziej słuchają (przynajmniej w wielu wypadkach). To szaleńczo zakochani częściej nie starają się o pielęgnowanie miłości, bo przecież jest i nie ma czego pielęgnować i przeżywają ogromny zawód, gdy miłość gaśnie, a zastępuję ją niechęć...

Jak naprawić sytuację w Pana związku? Mogę tylko radzić, ale nie wiem, czy te rady każą się skuteczne. Zwłaszcza że - jak Pan pisze - postawa Pani żony jest "rodzinna"; to znaczy kopiuje wzorce zachowania swojej matki...

Co bym radził? Ot np. w rozmowie zwrócenie uwagi na tę własność różnych rzeczy - ze wszystko żony. Warto zapytać: "Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak się z tym czuję? A gdybyś w naszym związku ty była w podobnej sytuacji, jak byś się czuła?". Jeśli nie umiecie ze sobą rozmawiać nie ciągnąłbym tematu. Bo się pokłócicie. Zostawiłbym z tym pytaniem.

Można też zapytać żony, czy uważa, że małżeństwo jej rodziców faktycznie jest ideałem, do którego i wy powinniście dążyć. Nie wiem, być może żona nie widzi u siebie tego co dostrzega jednak u swojej matki. I to może być szansą na zmianę.

Po trzecie, już bez rozmawiania... Można po prostu postawić na swoim. To znaczy nie ustąpić i koniec. Niektórzy mężowie, gdy żona zaczyna gderać i przekonywać do swoich racji, wychodzą do ogródka czy na spacer. Oczywiście żona może uznać, że to lekceważenie, ale niech zauważy, że nawet ustępując ma Pan jednak swoje zdanie. I że to ustępstwo jest dla świętego spokoju.

Po czwarte... Warto nie być na każde wezwanie do dyspozycji. "Wychodzę" - oznajmić - "będę za trzy godziny". Nieważne co zaplanowała żona: jeśli nie powiedziała tego np. dzień wcześniej znaczy, ze jej plany nie są tak istotne, by nie móc ich zmodyfikować. Nawet jeśli chodzi tylko o spacer: zaplanowałem sobie spacer więc idę...

Niestety, całkiem sporo kobiet ma tak, że chcą męża przebojowego, z inicjatywą, dla którego nic nie jest straszne i każdą sprawę sam załatwi, ale jednocześnie męża, którym by mogły rządzić. Niestety to sprzeczność, nie można być człowiekiem przebojowym,  z inicjatywą, a jednocześnie ciągle ulegać. Tak się nie da. Ten typ kobiety tej sprzeczności, niestety, nie zauważa i dlatego ciągle się frustruje, ze maż nie taki, jaki być powinien.

Czasem warto w takich sytuacjach porozmawiać też z kimś mądrym, zwłaszcza kimś, kto choć trochę was zna. Bo tak w ciemno to rady mogą trafić kulą w płot. Dlatego proszę, by jeśli zdecyduje się Pan wcielać je w życie, zrobił to najpierw zastanawiając się, czy w Pana sytuacji mają sens.

J.

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg