Gość 30.04.2020 20:05

Szczęść Boże

Mam kilka pytań:

1. Czy żal za grzechy ma obejmować wszystkie grzechy czy tylko grzechy ciężkie? Słyszałem, że wystarczy ciężkie, chyba że ktoś ich nie ma.

2. Czy żal ma być ogólny, czy każdy grzech ciężki potrzebuje osobnego żalu? Czy wystarczy wzbudzić w sobie jeden żal za wszystkie grzechy czy też osobne żale za każdy.

3. Na czym polega konkretnie zadośćuczynienie? Słyszałem, że wystarczy wynagrodzić za kradzieże i sprostować oszczerstwa. A co kiedy na przykład moje kłamstwo nie dotyczy innej osoby, ale też może wyrządzić krzywdę? Co kiedy złamałem komuś rękę? Czy jemu również nie powinienem wynagrodzić?

4. Co zrobić ze starymi oszczerstwami, które przypominają się po latach?

5. Co jeśli jakiegoś oszczerstwa starego nie pamiętam. Albo kradzieży?

6. Czy niespełnienie zadośćuczynienia jest grzechem (ciężkim czy lekkim)? Czy unieważnia spowiedź?

7. Czy żal doskonały jest ważny jeśli przedtem nie odbyło się rachunku sumienia?

Z góry dziękuję. Przepraszam jeśli moje pytania są dziwne.

Odpowiedź:

1-2. Niby rozumiem pytanie, ale wydaje mi się, że jest tu pewne błędne założenie. Wyjaśnię. W katechizmie mowa jest o dwóch rodzajach żalu: doskonałym i niedoskonałym. Przytoczę je.

1451 Wśród aktów penitenta żal za grzechy zajmuje pierwsze miejsce. Jest to "ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości".

1452 Gdy żal wypływa z miłości do Boga miłowanego nade wszystko, jest nazywany "żalem doskonałym" lub "żalem z miłości" (contritio). Taki żal odpuszcza grzechy powszednie. Przynosi on także przebaczenie grzechów śmiertelnych, jeśli zawiera mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, gdy tylko będzie to możliwe.

1453 Także żal nazywany "niedoskonałym" (attritio) jest darem Bożym, poruszeniem Ducha Świętego. Rodzi się on z rozważania brzydoty grzechu lub lęku przed wiecznym potępieniem i innymi karami, które grożą grzesznikowi (żal ze strachu). Takie poruszenie sumienia może zapoczątkować wewnętrzną ewolucję, która pod działaniem łaski może zakończyć się rozgrzeszeniem sakramentalnym. Żal niedoskonały nie przynosi jednak przebaczenia grzechów ciężkich, ale przygotowuje do niego w sakramencie pokuty.

Może gdy mowa o żalu niedoskonałym miałoby sens "obejmowanie" tym żalem wszystkich grzechów, zwłaszcza ciężkich.  Gdy chodzi o żal doskonały, deklarowanie miłości Bogu... To przecież takie wyznanie zawiera w sobie zgodę na to, że grzech jest grzechem, czyli złem. Że ze względu na Boga wszystko, nawet to zło, którego w sobie (jeszcze) nie dostrzegam, chcę porzucić, bo On jest dla mnie najważniejszy. Jasne, to zawsze ma odniesienie do konkretu, jakim są nasze grzechy. Ale nie wydaje mi się, by konicznym było przypominanie sobie wtedy każdego konkretnego grzechu i wzbudzanie w sobie obrzydzenia do niego.

W wielu wypadkach rodziłoby zresztą poważne trudności. Ot, kwestia seksu przedmałżeńskiego: trudno mówić, że już nie chcę tej, którą niebawem mam poślubić. Tu raczej należałoby żałować za pośpiech, a nie za seksualny pociąg, który niebawem ma być przez Boga pobłogosławiony...

No i teraz wyobraźmy sobie, że człowiek ma zbudzić żal za każdy konkretny grzech. Człowiek o bardziej wrażliwym sumieniu miałby ciągle wątpliwości, czy zrobił to dość dobrze.

Zresztą... Mamy pewne mierniki żalu. To po pierwsze postanowienie poprawy. Jeśli jest - żal można uznać za szczery. Podobnie z zadośćuczynieniem, ale to już po fakcie spowiedzi. Jeśli ktoś naprawia uczynione zło i stara się go już unikać, znaczy że żałuje. Miernikiem szczerości żalu jest też jednak samo to, że przystępujemy do spowiedzi. Zwłaszcza gdy robimy to nie przymuszeni okolicznościami (ślub, pogrzeb w rodzinie, pierwsza komunia dziecka). Znaczy że chcemy pojednania z Bogiem, prawda? No i o żalu świadczy także szczere wyznanie grzechów... To nieraz boli, jest upokarzające. Ale skoro to wyznaję znaczy zależy mi na pojednaniu z Bogiem, prawda?

W tym wszystkim jest jeszcze jedno: by spowiedź traktować jako spotkanie z miłosiernym Bogiem, który odpuszcza grzechy, a nie z kupcem, u którego płacąc odpowiednią cenę możemy zyskać przebaczenie...

3. Zadośćuczynienie polega przede wszystkim na wypełnieniu zadanej pokuty. A potem oszczerstwa trzeba sprostować, ukradzione oddać. Resztę grzechów trudno wprost naprawić, bo nie da się cofnąć czasu. Złamana ręka pozostanie złamaną ręką. Nie trzeba mówić "przepraszam", ale trzeba przepraszać swoim życiem. Jeśli kogoś skrzywdziłem - być dla niego dobrym. Jeśli nie byłem w niedzielę w kościele - pójść dodatkowo w tygodniu. Ale tu już nie ma, jak w przypadku kradzieży i oszczerstwa sztywnych reguł...

4. Kwestię starych oszczerstw proszę wyjaśnić ze spowiednikiem. Pewnie większość z nich nie ma już dziś znaczenia, ale mogą być i takie, które jakoś rzutują na dzisiejszą sytuację oczernionej osoby...

5. Jeśli kradzieży czy oszczerstwa nie pamiętasz, to co chcesz z nimi robić? Spowiadamy się z grzechów, które pamiętamy. Zataić ciężkich grzechów nie wolno, ale jak człowiek zapomniał, to trudno. Bóg zapomniane w spowiedzi grzechy też odpuszcza...

6. Brak zadośćuczynienia stawia pod znakiem zapytania szczerość naszego żalu. I może wpłynąć na to, czy otrzymamy rozgrzeszenie w kolejnej spowiedzi...

7. Wróciłby do punktów 1-2.... Mamy 5 warunków dobrej spowiedzi, ale to ni jest tak, że spowiedź to wypełnienie jakiegoś ceremoniału, skrupulatne wypełnienie szesnastostronicowej ankiety i zebranie dwóch podpisów i siedmiu pieczątek. Rachunek sumienia jest potrzebny, by spojrzeć na swoje życie, widzieć za co żałować i co w konfesjonale wyznać. Ale jeśli ktoś mniej więcej zna swoje grzechy, spowiada się stosunkowo często (co dwa tygodnie albo i co miesiąc) to nie ma potrzeby, by przed każdą spowiedzią brał książeczkę i sprawdzał, czy jakiegoś nowego grzechu nie popełnił. Zresztą te rachunki sumienia nie obejmują wszystkich możliwych grzechów; to znaczy wszystkich możliwych sposobów, w jakie człowiek może różne grzechy popełnić. Ot, taka pycha. Trudno wymienić wszelkie możliwe sposoby unoszenia się pychą, prawda? Mamy hasło wywoławcze i zastanawiamy się, na ile to jest w nas...

Rachunek sumienia jest więc potrzebny. nie ma potrzeby co miesiąc odhaczać listy kontrolnej grzechów - ten tak, ten nie...

J.



 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg