124444 06.05.2016 21:15

Proszę o pomoc, bo strasznie mnie męczą te wątpliwości już od jakiegoś czasu:
1. Przeżywam obecnie kryzys wiary i niektóre rzeczy, które czytam o Bogu budzą moje wątpliwości, trudno jest mi pojąć np. to, że z jednej strony wszyscy mamy wolną wolę, a z drugiej często słyszę, że Bóg stawia komuś na drodze kogoś. Przecież ta druga osoba ma wolną wolę, więc Bóg nie mógł jej zmanipulować do tego, aby spotkała tą pierwszą. Więc jak to jest?

2. Często słyszę, że Bóg ciągle działa, pomaga człowiekowi itp. Tylko, że trudno jest mi to zauważyć, bo przecież większość rzeczy, które się wokół nas dzieją składa się w ciąg przyczynowo-skutkowy, który da się wyjaśnić bez odniesień do Boga. Proszę o jakąś podpowiedź w tej sprawie, bo jak nad tym myślę to nawet pojawia się wątpliwość, że może Boga nie ma.

3. Nie bardzo też rozumiem to, że człowiek bez Bożej łaski nie mógłby się nawrócić. Czytając o tym mam wrażenie, że człowiek to istota głupia, która nie potrafi myśleć i dojść do wniosku, że zrobił źle. Że tylko dzięki temu, że Bóg mu podpowiada, że źle zrobił, zaczyna o tym myśleć. Albo że bez tych Bożych podpowiedzi człowiek by tylko grzeszył. A przecież człowiek nie jest głupi, potrafi logicznie myśleć, rozważać różne sprawy. Nawet jak grzeszy to przecież nie traci rozumu i często wie co jest dobre a co złe (pomijam kwestię, że potem np. z tą świadomością grzeszy). Podejrzewam, że coś źle rozumiem, więc czy mógłby Odpowiadający trochę rozjaśnić tę kwestię?

Odpowiedź:

1. Myślę, ze Bóg potrafi do swoich celów wykorzystywać przypadki. Podobnie jak np. człowiek wykorzystuje do swoich celów siły przyrody. Taki wiatr na przykład nie po to wieje, żeby kręcić wiatrakami, a jednak człowiek wiatr do pracy zaprzągł. Tak i Bóg potrafi takie przypadkowe spotkania ludzi zamienić w spotkania, które nabierają głębszego sensu...

Oczywiście różnie to z tym sensem bywa. Ot, postawił Bóg na drodze człowieka wrednego szefa. Czy znaczy to, że Bóg chce nas przez niego doprowadzić do wydoskonalenia się w pokorze? Niekoniecznie. Może to być dla nas nauka, by w przyszłości, gdy my zostaniemy szefami, nigdy tak jak tamten szef nie postępować. Albo takie małżeństwo. To przypadek sprawia, że się ludzie spotykają. Ale po czasie, np. gdy przychodzą na świat dzieci, ludzie odkrywają, że to ich przypadkowe spotkanie w jakiś tajemniczy sposób wpisało się w Boże plany... Chcę przez te dwa dość różne przykłady powiedzieć, że nie ma co próbować z wydarzeń odgadywać, jakie ma wobec nasz Bóg zamysły. Trzeba dobrze i uczciwie żyć. Wybierając miłość zawsze wybieramy wolę Boga. Nawet jeśli tą miłością jest służba bliźnim w zakonie...

Zagmatwałem może, ale dodam jeszcze jedno: plany Boże nigdy nie niszczą wolności człowieka. Im dłużej żyje, tym bardziej jestem przekonany, że co jak co, ale ludzką wolność to Pan Bóg bardzo szanuje. Inaczej przecież zmusiłby nas do życia wedle swoich przykazań. Tymczasem pozwala nam grzeszyć i wcale z tego powodu nie rzuca w nas piorunami. On wie wszystko. I potrafi te nasze wolne wybory wprząc w swoje plany. Tak jak człowiek potrafi wiejący wiatr wykorzystać do obracania skrzydeł wiatraków.

2. Bóg pomaga człowiekowi... Chyba częściowo na Twoje pytanie odpowiedziałem już w poprzednim punkcie. Bóg do tego, by nam pomagać, może wykorzystać naturę. Ale w innych sytuacjach może odpowiednio natchnąć drugiego człowieka. Oczywiście większość tych spraw, jak zauważasz, układa się w ciąg przyczynowo-skutkowy, który doskonale obywa się bez Boga. Powiedziałbym, że nawet nie większość, ale prawie wszystkie. Ale - paradoksalnie - na tym właśnie polega wielkość Boga. Że może nam pomagać nie zmuszając nikogo do uznania, że jest; że potrafi się schować za prawami przyrody, choćby wyjątkowymi, że potrafi się schować za dobrym człowiekiem... Bóg po prostu stworzył taki świat, że nie musi wszystkiego popychać w nim palcem żeby działało...

3. Bez łaski tylko grzech...  To dość śliski temat, bo będący już w historii co najmniej dwa razy przedmiotem wielkiego sporu wśród chrześcijan: na ile człowiek o naturalnych siłach jest w stanie rozpoznać Boga i dobrze żyć, na ile potrzebna jest do tego łaska.  Nie chciałbym w to wchodzić, bo jeszcze palnę jakąś herezję ;) W każdym razie warto pamiętać, że i natura i łaska pochodzą od Boga. I w sumie to nie jest tak, że grzech pierworodny całkowicie ludzką naturę zniszczył, uczynił niezdolną do miłości Boga i bliźniego. Grzech tę naturę zranił, osłabił. I dlatego człowiek nieraz błądzi, nie idzie za tym co dobre, a wybiera to co złe. Wtedy na pewno oświecenie Bożą łaską jest mu potrzebne. Ale kierując się tylko własnym sumieniem też może żyć dobrze. Tu zresztą wyraźnie ujawnia się ta dwoistość Bożego daru; że i natura i łaska pochodzą od Boga. No bo czy sumienie należy do natury czy jest łaską? Oczywiście to jest coś naturalnego, ale trudno nie widzieć w tym wyposażenia Bożą łaską...

Jednego człowiek jednak bez łaski nie jest w stanie osiągnąć, mimo dobrej (choć zranionej) natury: zbawienia. Tu koniecznie potrzebna jest łaska. Śmierć Jezusa, który umierając zgładził nasze grzechy...

Korzystając z okazji, jaką dają Twoje pytanie chciałbym wyjaśnić, że w teologii mówi się o trojakich darach, jakie człowiek otrzymał przy stworzeniu od Boga: naturalnych, pozanaturalnych i nadprzyrodzonych. Naturalne to ciało i dusza, rozum, wolna wolna, różnorakie uzdolnienia. Pozanaturalne to dar nieśmiertelności, wolności od cierpienia, wielkiej wiedzy i harmonii ze światem przyrody. Te człowiek w raju utracił i odzyska je dopiero po śmierci, po zmartwychwstaniu. No i jest dar nadprzyrodzony, czyli łaska uświęcająca, dar bliskości z Bogiem. Tę część z nas dzięki Chrystusowi odzyskała...

Mam nadzieję, ze niczego nie namieszałem :)

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg