Gość0304 24.05.2013 20:14
Szczęść Boże!
Cieszę się, że możliwość zadawania pytań już działa i gratuluję wytrwałości w odpowiadaniu :).
Chciałabym odnieść się do mojego wcześniejszego pytania i Pańskiej na nie odpowiedzi - rzecz dotyczyła dozwolonej formy wypoczynku w niedzielę (http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/1708d9). Przede wszystkim dziękuję za odpowiedź, ale muszę przyznać, że nie wyjaśniła mi ona wszystkiego, ponieważ skupił się Pan tylko na wytłumaczeniu kwestii niedzielnego chodzenia do restauracji. Być może wtedy niejasno zadałam pytanie, dlatego teraz postaram się je doprecyzować. Otóż - jeść trzeba, nawet w niedzielę, to wątpliwości nie ulega ;). Ale co z pozostałymi rozrywkami, które nie są niezbędne do życia, a które można równie dobrze wykonać w inny dzień (choćby wolną sobotę) - np. wypad do zoo, kina, na kręgle i tak dalej? Nigdy nie słyszałam, żeby Kościół potępiał taką formę spędzania niedzieli. A tak naprawdę - czy ona różni się czymkolwiek od chodzenia np. po galerii handlowej? Na przykład ja nie lubię robić zakupów, ale znam wiele osób, dla których jest to czystą przyjemnością, rozrywką - taką, jaką dla innych jest na przykład wyjście do ogrodu zoologicznego. A przecież w zoo/teatrze/kinie/kręgielni (to tylko przykłady, więc nie skupiam się osobno nad każdym z nich) także pracują ludzie, którzy zapewne woleliby tę niedzielę, podobnie jak ekspedientki, spędzić w domu. Użył Pan w swojej odpowiedzi sformułowania, że wyjście do sklepu to zwykły kaprys. A czy takim samym kaprysem nie można by nazwać równie dobrze pozostałych, wymienionych przeze mnie form spędzania wolnego czasu? Nie chcę tutaj w żadnym wypadku się Pana czepiać ani łapać za słówka - ja po prostu naprawdę tego nie rozumiem. Dlaczego jedna rozrywka kosztem pracy innych jest w niedzielę dopuszczalna, a druga nie - gdy idę w niedzielę do palmiarni, to jestem w porządku, a gdy idę na "rajd zakupowy" to już nie? Mówiąc kolokwialnie - czemu Kościół "uparł" się na sklepy, a nie protestuje w sprawie niedzielnych wypadów na kręgle? Na czym w zasadzie polega moralna różnica w obu tych działaniach? Bo wydaje mi się, że one wszystkie opierają się na tym samym - na własnym umilaniu sobie niedzieli kosztem pracy innych ludzi - zaś dla każdego rozrywką jest co innego, a przecież zakupy same w sobie nie są czynem złym.
Z góry dziękuję za odpowiedź - kwestia naprawdę mnie nurtuje.
Z Bogiem! :)
Być może kiedyś doczekamy się bardziej szczegółowych wytycznych w tym względzie, ale póki co musimy zadowolić się wskazaniami bardziej ogólnymi. Katechizm Kościoła katolickiego (2184-2188) wyjaśnia te sprawy dość dobrze. Wytłuszczę, co z perspektywy Pani pytania wydaje mi się najistotniejsze.
2184 Jak Bóg "odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął" (Rdz 2, 2), tak również życie ludzkie składa się z pracy i odpoczynku. Ustanowienie dnia Pańskiego przyczynia się do tego, by wszyscy korzystali z wystarczającego odpoczynku i czasu wolnego, który mogliby poświęcić życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu i religijnemu.
2185 W niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane wierni powinni powstrzymać się od wykonywania prac lub zajęć, które przeszkadzają oddawaniu czci należnej Bogu, przeżywaniu radości właściwej dniowi Pańskiemu, pełnieniu uczynków miłosierdzia i koniecznemu odpoczynkowi duchowemu i fizycznemu. Obowiązki rodzinne lub ważne zadania społeczne stanowią słuszne usprawiedliwienie niewypełnienia nakazu odpoczynku niedzielnego. Wierni powinni jednak czuwać, by uzasadnione powody nie doprowadziły do nawyków niekorzystnych dla czci Boga, życia rodzinnego oraz zdrowia.
Umiłowanie prawdy szuka czasu wolnego, a potrzeba miłości podejmuje uzasadnioną pracę.
2186 Chrześcijanie dysponujący wolnym czasem powinni pamiętać o swoich braciach, którzy mają te same potrzeby i te same prawa, a którzy nie mogą odpoczywać z powodu ubóstwa i nędzy. W pobożności chrześcijańskiej niedziela jest tradycyjnie poświęcona na dobre uczynki i pokorne posługi względem ludzi chorych, kalekich i starszych. Chrześcijanie powinni także świętować niedzielę, oddając swojej rodzinie i bliskim czas i staranie, o które trudno w pozostałe dni tygodnia. Niedziela jest czasem refleksji, ciszy, lektury i medytacji, które sprzyjają wzrostowi życia wewnętrznego i chrześcijańskiego.
2187 Świętowanie niedziel i dni świątecznych wymaga wspólnego wysiłku. Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania - bez potrzeby - drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowywaniu dnia Pańskiego. Gdy zwyczaje (sport, rozrywki itd.) i obowiązki społeczne (służby publiczne itp.) wymagają od niektórych pracy w niedzielę, powinni czuć się odpowiedzialni za zapewnienie sobie wystarczającego czasu wolnego. Wierni powinni czuwać z umiarkowaniem i miłością nad tym, by unikać nadużyć i przemocy, jakie rodzą niekiedy rozrywki masowe. Pomimo przymusu ekonomicznego władze publiczne powinny czuwać nad zapewnieniem obywatelom czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Pracodawcy mają analogiczny obowiązek względem swoich pracowników.
Tyle katechizm. Precyzując czemu Kościół czepia się supermarketów, a nie przeszkadzają mu tak bardzo inne formy pracy..... Po pierwsze zjedzenie obiadu w restauracji, frytek na festynie, pójście na mecz hokeja, do kina czy do kręgielni faktycznie faktycznie służą świętowaniu pojętemu jako oddawanie czasu rodzinie i bliskim. Niedzielne zakupy to oddawanie czci bożkowi konsumpcji. Nawet jeśli zakupy robi się rodzinnie, celem ich jest gromadzenie dóbr materialnych, a nie spotkanie. Po drugie imprezy sportowe, festyny kręgielnie itd faktycznie otwarte są głównie w niedziele. Łatwiej wygospodarować ich pracownikom w tygodniu jakiś dzień wolny. Supermarkety są otwarte na okrągło....
J.