Gość 03.02.2012 03:31
1. Mówi się, że Bóg dopuszcza na człowieka tyle cierpienia ile ten zdoła unieść i każdy ma swój krzyż dostosowany do indywidualnych możliwości udźwignięcia go.
Skąd zatem biorą się samobójstwa?
Nie mam na myśli dylematu czy taki ktoś zostaje zbawiony czy nie, czy w ostatnim tchnieniu zdąży jeszcze żałować swojego czynu i pojedna się z Bogiem.
Bardziej chodzi mi o to "dopasowanie" cierpienia psychicznego czy fizycznego do wytrzymałości każdego człowieka. W przypadku samobójców życie wyraźnie ich przerosło. Mieli zbyt dużo kłopotów i nie widzieli już wyjścia.
Dlaczego Bóg nie oszczędził cierpienia takim słabszym osobom?
Bóg wiedział od chwili stworzenia takiego człowieka, że w pewnym momencie on już nie da rady kłopotom, wiary i sił mu nie wystarczy i targnie się na swoje życie.
Dlaczego Bóg nie oszczędza cierpienia tym ludziom, o których z całą pewnością wie jako wszechwiedzący, że popełnią samobójstwo i przyczynią się do cierpienia ich rodzin?
2. Czy katolik może modlić się do Boga o swoją jak najszybszą śmierć? Nie o szczęśliwą kiedyś tam, ale o jak najrychlejszą śmierć, jeśliby Bóg wiedział, że człowiek popełni w przyszłości wobec kogoś coś bardzo złego. Czy to grzech ciężki?
Tak modliła się święta Rita (wiedziała, że jej synowie chcą się zemścić i zabić mordercę ich ojca, więc prosiła Boga o ich wcześniejszą śmierć zanim dokonają zbrodni).
Odpowiadając na pierwsze pytanie należy wyjaśnić, że współcześnie psychologia tłumaczy akty samobójcze jako efekt zaburzenia psychiki. Człowiek, który chce odebrać sobie życie jest z pewnością człowiekiem nieszczęśliwym. Nieraz jest to efekt cierpienia, ale zawsze jest to następstwo osamotnienia (nie mylmy tego z dobrze przeżywaną samotnością), opuszczenia przez innych ludzi. W samotności problemy widzimy często wyolbrzymione, dlatego warto mieć osobę, z którą mogę dzielić swoje problemy dnia codziennego. Na taki czyn ma również wpływ braku żywej relacji z Bogiem. Człowiek wierzący, nawet w obliczu wielkich trudności, cierpienia wie, że jest ktoś kto jest przy nim - Bóg (nawet jeśli po ludzku "nie czuje" Jego obecności). Warto więc, o tę relację dbać, by z niej "skorzystać" w chwilach trudnych.
Nie jest grzechem modlić się o dobrą śmierć, ale jej czas i miejsce trzeba zostawić do decyzji Bogu, bo to on jest Dawcą życia. W opisanych w pytaniu przypadkach módlmy się raczej o światło i dary Ducha Świętego by w życiu "nie narobić głupot".
XMP