Kod Leonarda da Vinci wprowadził bardzo wiele zamieszania. Ludziom nie znającym bliżej problematyki początków chrześcijaństwa sensacje przedstawione w tej powieści moga wydawać się prawdziwe. Warto więc przypominać odpowiedzi na choćby niektóre tylko zarzuty stawiane przez autora Kodu, aby pokazać, z jak wielkim nonsensem mamy do czynienia.
Z drugiej strony nie można też sądzić, że Konstantyn dokonał zmian w tekstach Pisma. Jeśli ktoś odważa się twierdzić coś przeciwnego, powinien oprzeć swą tezę na tekstach autorów z tamtej epoki. A prawda jest taka, że nie zostały znalezione źródła, które pozwoliłyby obronić tę teorię.
Po trzecie, nic nie wskazuje na to, że proces zmiany Pisma miał miejsce. Już wówczas istniało wiele kopii Nowego Testamentu w całym basenie Morza Śródziemnego. Byłoby niemożliwe zlokalizować je wszystkie, a nawet jeśliby komuś się to udało i próbował zmienić ich zawartość, zostałoby to przekazane przez kronikarzy tamtych czasów. Tymczasem nic takiego nie zaszło.
Poza tym nowoczesna archeologia udostępniła znalezione liczne fragmenty tekstów Nowego Testamentu datowanych na dużo wcześniej niż 325 r. Są to na przykład papirus z Rylands (ok. 125 r.) albo papirus Bodmer (ok. 200 r.). Nie różnią sią prawie od późniejszych kopii i nic nie wskazuje na to, aby były ocenzurowane.
To samo można powiedzieć o tekstach komentatorów, którzy pisali o Piśmie Świętym przed czasami Konstantyna: w ich nauczaniu odnajdujemy te same dosłowne cytaty z ewangelii, które odnajdujemy w dzisiejszych wersjach ewangelii kanonicznych.
Konstantyn nie podjął żadnej decyzji odnośnie treści ewangelii z tej prostej przyczyny, że narodził się zbyt późno. W IV w. księgi Nowego Testamentu były już zredagowane. Konkretnie, zostały zredagowane pomiędzy rokiem 50 (pierwszy list do Tesaloniczan) a 100 (Ewangelia wg św. Jana).
Tak zwane ewangelie gnostyczne są o wiele późniejsze: powstawały w wiekach III, IV i V, a chrześcijanie nigdy ich nie przyjęli. Słynny Kanon z Muratori (ok. 200 r.) zawiera listę większości ksiag Nowego Testamentu: nie ma tam żadnego z tekstów gnostyckich.
Źródła pozabiblijne, jak np. malowidła w katakumbach, również wskazują, że wiara chrześcijańska pozostała w wielkim stopniu niezmieniona od pierwszych lat.
Opus Dei w Kościele
Kod Da Vinci opisuje Opus Dei jako "sektę katolicką", wyrażenie samo w sobie sprzeczne. Albo autor nie wie, czym jest sekta, albo nie wie, czym jest Kościół Katolicki, albo też nie wie, czym jest Opus Dei. A może nie wie żadnej z tych rzeczy?
Opus Dei to instytucja katolicka uznana przez Kościół w 1943 roku. Jej założyciel został kanonizowany, przez co stał się wzorem do naśladowania dla wszystkich katolików. W tej uroczystości na Placu Św. Piotra uczestniczyło 500 tys. osób z całego świata. Gdyby Opus Dei było tajną organizacja, trudno byłoby mu ukryć wszystkich członków i sympatyków.
Wszyscy biskupi diecezji, w których Opus Dei jest obecne, znają i popierają jego działalność. Relacje Opus Dei z pozostałymi instytucjami Kościoła – zakonami, nowymi ruchami, itp. – opierają się na świętych obcowaniu, tak jak było to zawsze w Kościele.
Są wielce znaczące słowa kardynała Schönborna: „Nie trzeba kończyć teologii, aby zrozumieć sprzeczność w haśle ‘sekty wewnątrz Kościoła’. Rzekoma obecność sekt w Kościele stanowi tym samym oskarżenie wobec Papieża i biskupów, którzy mają obowiązek poznać wszystkie stowarzyszenia kościelne i ocenić, czy ich doktryna i działalność są zgodne z wiarą Kościoła.”
Opus Dei i władza
"Kod Da Vinci" karykatyzuje Opus Dei, przedstawiając je jako instytucję żądną pieniędzy i władzy. Najgorsze w takich stwierdzeniach jest to, że trudno z nimi walczyć. Jak mawiał Voltaire: "Kalumnia: zawsze coś zostanie".
Jedynym celem Opus Dei jest przekazanie formacji chrześcijańskiej i ludzkiej, aby pomóc wszystkim chętnym żyć wiarą bez porzucania swoich obowiązków. W Opus Dei, tak jak w społeczeństwie, są osoby biedne i bogate. Ale te ostatnie są bardzo świadome, że ich odpowiedzialność za biednych jest dużo większa.
Troska o innych – szczególnie o tych, którym brakuje rzeczy najbardziej niezbędnych – jest skutkiem poważnego traktowania wiary chrześcijańskiej. Może Dan Brown nie zna inicjatyw podjętych przez osoby z Opus Dei i tylu chrześcijan na całym świecie. Przykładów jest wiele: szkoły Meyayi i Acuautla w el Valle del Chalco (Meksyk); ośrodek szkolenia dla kobiet Baytree w Londynie; pozarządowa organizacja Desarrollo y Asistencia (Rozwój i Pomoc) w Madrycie; szkoła doskonalenia zawodowego Kimlea w Kenii; szkoła rolnicza Dagatán na Filipinach; ośrodek wsparcia rodziny w Chile...
Nie są to inicjatywy Opus Dei, ale niektórych z jego członków. Podejmują się ich poruszeni nauczaniem św. Josemarii. Jak powiedział Brian Kolodiejchuk, odpowiedzialny za kanonizację Matki Teresy z Kalkuty: „Biedni, chorzy, porzuceni byli ‘bronią’, której używał św. Josemaria dla realizowania Opus Dei. Zarówno dla niego jak i Matki Teresy, źródło działania spoczywało w wierze, która pozwala widzieć Chrystusa w każdej osobie.”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |