Gość 14.08.2025 02:57
Natrafiłem ostatnio na tematy związane z ziemiaństwem i o tym jak przeżywali Wielki Post i jak to było przed Soborem. Zasady były nieporównywalnie surowsze, nie tylko w kontekście Wielkiego Postu zresztą. Zastanawiam się skąd te obecne lżejsze podejście Kościoła do wymogów względem wiernych, zwłaszcza w wieku 20 i 21. Mam wrażenie, że wszystko się bardzo poluzowało, również społecznie. Spotkałem się z opinią, że np. demokracja sprawiła (nie tylko w Polsce, raczej na Zachodzie), że hierarchowie kościelni nie potępiają głośno aborcji, bo jak ludzie głosują w wyborach i referendach to tego nie można zmieniać. Kiedyś jednak legalna, usankcjonowana przez państwo aborcja była nie do pomyślenia.
Również rozwody - oglądając nawet filmy sytuowane w końcówce 19 wieku były one potępiane nie tylko przez Kościół ale i presję społeczną. Nawet w środowiskach protestanckich tutaj zachowywali jeszcze jakiś kręgosłup, tym bardziej pewnie w katolickich. Teraz rozwód to coś postrzeganego jako "normalne". Nie rozumiem dlaczego ostatnie kilkadziesiąt lat zdołało tak zdeptać zasady, które przez setki lat były wyryte mocno w umysłach ludzi. Szybkość tej degrengolady jest dla mnie tajemnicą. 100 lat temu kobiety były ubrane w jakieś wręcz niedorzeczne ilości warstw ubrań, i nawet panie lekkich obyczajów były ubrane o wiele godniej niż obecne gwiazdy. Pokazanie ciała nikomu by nawet nie przyszło do głowy, nawet chyba prywatnie a co dopiero publicznie. Były przyzwoitki, które towarzyszyły nawet narzeczonym, teraz coś takiego nie mieści się w głowie.
Czy to dobrze, że Kościół tak poluzował zasady?
Mieszasz w pytaniu parę rzeczy: zasady moralne z prawem kościelnym i obyczajowością danej epoki.... No i przeceniasz możliwość wpływu Kościoła na współczesne społeczeństwa....
Zasady postne. Tak, dawniej były surowsze. Dlaczego je poluzowano? Być może po to, by do praktyk postnych nie przymuszać strasząc grzechem. Każdy może pościć tak, jak uzna za słuszne. A że nie ma obowiązku, prócz piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, postu ścisłego w Środę Popielcową i Wielki Piątek oraz zakazu udziału w zabawach w Wielkim Poście.. I tak tego sporo, prawda? Nie ma chyba sensu z powodu postu mnożyć ludziom grzechy....
Co do rozwodów i aborcji Kościół nie zmienił zdania. Ciągle drugie małżeństwo, gdy żyje poprzedni małżonek, uznawane jest za grzech. I ciągle za grzech uważana jest aborcja. Tylko jak wymusić na państwach, żeby te zasady wprowadziły do swojego prawa? Masz pomysł? Skoro wszędzie preferuje się jakieś rozdzielenie Kościoła od państwa?
A co do ubrań....Każda epoka ma własne stroje. Nie sądzę, by w tych dawniejszych kobiety co do zasady ubierały się w nie wiadomo ile warstw, bo przecież wtedy też bywało gorąco, prawda? Nie wydaje mi się, by miało sens ingerowanie w to, jak się ludzie ubierają. Byle przyzwoicie. Pan Jezus nie chodził przecież w spodniach, prawda? Fraka ani marynarki też nie miał.... To naprawdę z perspektywy wiary zagadnienie mało istotne.
J.