Kościół/polityka 2 07.07.2017 19:41

2. Inne pytanie, ale powiązane z tym: Jak Kościół podchodzi do sprawy:

a) rozdziału Kościoła od Państwa? - zawsze wydawało mi się to złe, z racji tego, że chciały tego środowiska lewicowe. Konserwatyści chyba nie mają nic przeciwko temu, że Kościół i Państwo są powiązane, czy że Kościół ma wpływ na Państwo.

b) nauczania religii w szkołach,

c) zakazu antykoncepcji przez Państwo - nie tylko tabletek wczesnoporonnych (bo to już aborcja), ale faktycznie antykoncepcji, że np. Państwo zakazałoby sprzedaży środków antykoncepcyjnych w aptekach. Państwo może (powinno) zabronić takich środków w aptekach?

d) związków partnerskich - czy Państwo może je wprowadzić? Mam na myśli rząd, który by się składał z Katolików, jak powinni się zachować?

e) cywilnych "małżeństw" homoseksualnych - czy Katolik powinien się martwić jakby w jego kraju mieli to wprowadzić, czy nie trzeba się tym martwić?

f) ad. e) - adoptowanie dzieci przez małżeństwa homoseksualne. Czy Katolicy mają prawo narzucać "małżeństwom" homoseksualnym (jeśli to osoby niewierzące) swoje poglądy (tj. zabronić adopcji dzieci)?

g) polityków ujawniających swoje wyznanie (np. ważni politycy oficjalnie w kościele na ważnych nabożeństwach itd. z okazji świąt religijnych lub msze z okazji świąt państwowych.

Np. ateiści mogą się czuć niekomfortowo, że prezydent kraju (ich prezydent) jest na mszy z okazji Święta Niepodległości. Czy prezydent powinien zachować neutralność religijną, światopoglądową?

Bo np. jakby prezydent Polski był muzułmaninem albo żydem to polscy katolicy mogliby się czuć niekomfortowo widząc swojego prezydenta w synagodze lub meczecie.

I inne sprawy tego typu. Jak Kościół do tego podchodzi, jak katolik powinien podchodzić?

Rozumiem, że przeciętny człowiek nie ma na to wpływu, ale jakie powinno się mieć nastawienie do tego, czego się powinno chcieć jeśli chodzi o wizję Państwa, kraju?

Odpowiedź:

a) To zależy, co się przez ten rozdział rozumie. Jeśli autonomię jednego i drugiego - OK. Jeśli jakieś naciski stosowane przez jednych na drugich w kwestiach, w których powinny rządzić się swoimi zasadami - to nie. Czyli trudno żeby np biskupi obsadzali urzędy wojewodów. Ale i trudno, by premier mianował proboszczów. 

Dobrze to chyba zostało ujęte w naszej konstytucji: "Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego".

Czyli autonomia i współdziałanie. 

b) Kościół jest za uczeniem religii w szkole. Co nie znaczy, że nie dostrzega potrzeby prowadzenia jakiejś katechezy w parafiach.  

c) Kościół się tego od państwa nie domaga, gdyż zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy podzielają jego poglądy na temat moralności współżycia. Ale nie jest to problem, na który Kościół by naciskał. Przynajmniej nie w naszych czasach.

d) Kościół jest przeciwny nazywaniu małżeństwem i rodziną tego, co z natury nimi nie jest. Tak jak nie jest związkiem małżeńskim umowa między zawodnikami, którzy w parze jeżdżą na łyżwach. 

e) Jak w punkcie d. 

f) W tej kwestii chodzi o obronę praw tych, których się nie pyta o zdanie. Dzieci mają prawo wychować się w rodzinie, w której jest ojciec i matka, a nie dwóch ojców czy dwie matki. 

g) Jak w punkcie a. Nic nie stoi na przeszkodzie, by polityk pokazywał się na mszy czy jakimś nabożeństwie swojego wyznania. Bo polityka nie jest jakąś religią. Angażowanie się w politykę nie wyklucza wiary - w Chrystusa, Mahometa czy Buddę. A komfortem tych, których razi to, ze ich prezydent idzie gdzieś na msze, to bym się nie przejmował. Ja też mogę czuć sie niekomfortowo wiedzą, ze prezydent mojego kraju jest niewierzący. Kogo społeczeństwo wybrało, ten jest. 

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg