koreczka 28.12.2010 23:57

Witam.
Mój tata nadużywa alkoholu, odkad pamietam to tak wlasnie jest, a mam 20 lat. Mam starsze rodzenstwo za ktore bardzo dziekuje Bogu, bo dzieki nim jakos łatwiej mi sie bylo z tym pogodzic bo zawsze przy nich bylam bezpieczniejsza. Moja mama jest bardzo dobra kobieta, zawsze moglismy na niej polegac i praktycznie sama nas wychowywala. Bylo jej bardzo ciężko, tymbardziej że ojciec jej nie pomagal ani finansowo, ani fizycznie, ani psychicznie. Teraz jestesmy juz starsi, i tylko ja i starsza ode mnie o dwa lata siostra zostałyśmy w domu, bo reszta zalozyla swoje rodziny. Nasz ojciec sie nami nie przejmuje kompletnie, nawet w dniach slubu moich siostr robil nam awantury-to byl koszmar! jak mozna isc przed oltarz z usmiechnieta mina, gdy przed dwoma godzinami ojciec wyzywal Cie od najgorszych i rzucal sie na ciebie z piesciami?? ja moglabym takich przykladow wymieniac bardzo wiele. On nas kompletnie nie szanuje, kradnie nam pieniadze po ktore jezdzimy do Niemiec zeby miec na szkole, odkladamy na wesela, bo on nam ich nie da. Dla niego najwazniejsza jest wódka.
Mieszkamy z nim, bo moja mama kiedys nam mowila ze ona go nie zostawi bo ona slubowala NA DOBRE I NA ZLE... ale czy to jest tego warte?? aby niszczyc swoje cale zycie dla niego? byc poniżana, wysmiewana, bita?? przeciez ona nie ma zadnej radosci z zycia bedac z nim, to tylko i wylacznie my-jej dzieci ją jej dajemy.
Jeszcze chciałabym poruszyć to, ze... jak my mamy szanowac swojego ojca?? Czlowiek sie stara, ale to malo kiedy wychodzi. On jest codziennie pijany do nieprzytomności. Chodzi do pracy aby miec pieniadze na swoje potrzeby(alkohol, nic wiecej)... my to jakos przezyjemy bo tyle lat tak bylo i te pare nas nie zbawi, ale moja mama??
jeszcze chcialabym powiedziec o jednym... on czesto ma jakies zwidy nocą:rozmawia sam do siebie, krzyczy na kogos w pokoju.... i on wtedy nie spi, on normalnie wstaje z lozka i wyprasza kogos z pokoju.

Odpowiedź:

Wasza sytuacja na pewno jest trudna i bolesna. Można wam współczuć. Sytuacja pewnie nadaje się do poproszenia o pomoc jakąś samorządową instytucję zajmującą się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Może tam się wybrać? Porozmawiać ze specjalistą? Zobaczyć jak on widzi ewentualne możliwości uzdrowienia sytuacji? Rodziny zazwyczaj wstydzą się zrobić ten krok. To zrozumiałe. Ale wtedy wzrasta szansa, że ojciec coś ze sobą zrobi. A skoro nocami kogoś widzi i mówi sam do siebie, to jest już bardzo źle. Naprawdę...

Mówisz że żal Ci mamy, bo ona chce z ojcem zostać... Pozwólcie jej na to. Nie namawiajcie do odejścia. Może chce to przyjąć jak krzyż, za który Pan Bóg weźmie ją po śmierci prosto do nieba. Ale też wspierajcie ją... To znaczy pokazuj - Ty i rodzeństwo - że ją kochasz. Niech od was zaznaje głównie miłości... jeśli trzeba będzie pomóc - pomagajcie....

Jak kochać ojca... Módlcie się za niego. Alkohol sprawił, ze on już nie jest sobą. Trudno jednoznacznie powiedzieć, w jakiej mierze jeszcze odpowiada za swoje czyny, ale na pewno nie jest tak, jakby choroby alkoholowej nie było. 

Co więcej? Ojca trzeba skłonić do podjęcia leczenia. Najprawdopodobniej nie pomogą tłumaczenia. Bo prawie nigdy nie pomagają. Najczęściej robi się tak, ze pozwala się, by alkoholik ponosił konsekwencje swojego nałogu. Np. nie zbiera się go z ulicy, nie myje gdy się zabrudzi itd itp. Brzmi to okrutnie, ale dopiero to zejście na dno daje motywację, by podjąć leczenie. Bez tego alkoholikowi jest najzwyczajniej dobrze. A że niewiele pamięta co robił będąc pijany dziwi się, czemu rodzina się go czepia....

Pozostaje życzyć powodzenia...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg