Mm. 29.06.2010 11:34

Mam pytanie w związku z odpowiedzią zamieszczoną tu:
http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/8cc65 bo nie do końca jest ona dla mnie konkretna. Odpowiedź zapewne ukaże się po wyborach, dlatego teraz już czysto teoretycznie – bez odniesienia do konkretnych osób. Zakładam hipotetycznie, że jest dwóch kandydatów: patrząc obiektywnie w miarę porównywalnie przysłużą się dobru wspólnemu; kandydat A bardziej nas przekonuje do siebie (i jest to subiektywna ocena), ale popiera „in vitro” (kandydat B jest przeciwny). Czy w odniesieniu do ogłoszenia Rady Episkopatu ds. Rodziny oddanie głosu na kandydata A jest grzechem ciężkim?

I pytanie 2: Wracając do aktualnej sytuacji w kraju. Może i kandydaci mają zbliżone stanowiska, ale mimo wszystko jeden z nich jest bardziej „za”. Czy w przypadku wyborów ogłoszenie Rady Episkopatu ds. Rodziny przestaje obowiązywać? Czy wybierając „mniejsze zło” mimo wszystko popełniamy grzech głosując za tym który „in vitro” popiera? Można wstrzymać się od głosu, ale chyba nie o to chodzi (bo z drugiej strony chyba rzadko się zdarza, żeby kandydaci byli idealni…)

Przepraszam, że drożę temat, ale poprzednia odpowiedź była dla mnie zbyt ogólnikowa.

Odpowiedź:

U nas akurat w kwestii in vitro i kandydat A i kandydat B mieli jednakowe poglądy. Tylko jeden unikał jasnej deklaracji...

Grzechem, i to chyba ciężkim, mógłby być wybór kandydata, który w wielu sprawach planuje jakieś zło. Np. popieranie kogoś, kto chce wprowadzić dyktaturę, sadzać w więzieniu przeciwników politycznych czy nawet ich zabijać czy coś podobnego. Zasadniczo jest tak, ze nasi kandydaci mają dobre i złe pomysły. I to od wielu już lat.  Co więcej, sam prezydent niewiele może, więc wybranie takiego, który będzie dobrze współdziałał z parlamentem też jest wyborem jakiegoś dobra. Poparcie jednego czy drugiego może czasem jest nieroztropnością, może jakąś krótkowzrocznością, ale raczej trudno sprawę rozważać w kategoriach grzechu śmiertelnego.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg