Niniel 04.02.2010 14:12
1. Jaki jest sens w proszeniu Boga o coś? Jeśli to coś jest zgodne z wolą Boga to i tak się stanie, a jeśli nie, to mogę sobie prosić a i tak to się nie stanie.
2. O co chodzi z tym, że Bóg "próbuje miłość człowieka do Niego" - czyli Bóg zsyła różne nieszczęścia na człowieka, aby sprawdzić, czy ten będzie Go nadal kochał i przestrzegał przykazań. Wydaje mi się to okrutne. Zwłaszcza że pewnie Bóg zna rezultat tego testu, skoro jest wszechwiedzący, więc po co to robi, skoro już wie? Poza tym sama idea próbowania czyjejś miłości wydaje mi się okrutna. Tak jakby rodzice nagle zaczęli dokuczać dziecku, chociaż nie zrobiło nic złego, przezywali by go, bili, zabierali mu jego ulubione zabawki a potem powiedzieli: córeczko, chcieliśmy tylko sprawdzić, czy kochasz nas dla nas samych czy dlatego, że dajemy ci dużo dobra. Albo mąż, który zaczyna nagle zachowywać się obcesowo do żony, zaleca się do innych kobiet aby sprawdzić czy jego małżonka dalej będzie go kochać mimo tego. Chodzi o to, że Bóg jest potężny i wszystko Mu wolno? Można porównać Boga do autora powieści, który decyduje o losach bohaterów książki i oni całkowicie mu podlegają, może zrobić z nimi co zechce, albo z malarzem, który może zniszczyć swój obraz, jeśli uzna to za stosowne. Ale oczywiście świadomość, że jest się papierkiem, który w każdej chwili może zostać zniszczony, nie jest przyjemna.
3. Dlaczego Bóg wymaga od ludzi poświęcania życia dla wiary, wiadomo, że instynkt samozachowawczy jest bardzo silny, każdy chce żyć, jednak na przeciągu wieków i nadal np. niedawno w Indiach, ludzie cierpieli straszne tortury np. palenie żywcem dlatego, że byli chrześcijanami, dlaczego Bóg im nie pomógł, nie uratował ich, nie wiem, co to za miłość, czy odpowiadający chciałby żeby jego ukochana osoba cierpiała dla niego tortury? jeśli kogoś kochamy, to raczej chcemy chronić, a nie narażać ukochaną osobę. Ale mówi się, że kogo Bóg kocha to go doświadcza... o co w tym chodzi?
4. Wszystkie takie tragedie, jak tsunami, ostatnie trzęsienie ziemi na Haiti. Ludzie często mają pretensje o coś takiego do Boga, bo tylko Bóg jest jedyną istotą, która mogłaby temu zapobiec. Tylko Bóg jest na tyle potężny, aby zapobiec takim zdarzeniom, ale skoro tego nie zrobił, to znaczy chyba, że mógł ale nie chciał. Są takie tłumaczenia, że Bóg dopuszcza do takich tragedii, aby inni ludzie mogli się "wykazać", czynić dobro pomagając tym pokrzywdzonym. Takie dobre uczynki cudzym kosztem. Nie lepiej byłoby, żeby do takich tragedii nie dochodziło? no i nawet najlepsza pomoc nie zwróci tym ludziom ich najbliższych. Czasem wydaje się, że Bóg zachowuje się jak matka, która widzi, że dziecko za chwilę wpadnie pod samochód, ale nic nie robi, aby je ratować.
5. O co chodzi ze śmiercią Jezusa na krzyżu? To tak jakby nauczyciel ukarał swojego synka za to że jego uczniowie źle napisali klasówkę.
6. Dlaczego Bóg nie unicestwił szatana? Czy nie może unicestwić czegoś co już stworzył?To opcja raczej odpada bo to by znaczyło, że nie jest wszechmocny, a zatem nie chciał tego zrobić - dlaczego?
Jedno moje pytanie nie poszło, przesyłam ponownie: Co odpowiadający sądzi o opiniach użytkownika forum o nazwie jumik na temat piractwa? Wg jumika jest to bardzo ciężki grzech i wielkie zło, natomiast zauważyłam, że odpowiadający jest innego zdania. Skąd wynikają takie różnice? ja osobiście nie jestem przekonana, że ściąganie pirackich piosenek jest poważnym grzechem, jednak coraz częściej spotykam się z określeniem tego jako grzech ciężki, próbuję z tym walczyć, jednak ze względu na to iż nie jestem przekonana do końca o złu tego procederu, co jakiś czas do tego wracam. Czy najlepiej byłoby założyć, że wolno nam czytać, słuchać, oglądać tylko to, co kupiliśmy? W ten sposób znajomość kultury, literatury przeciętnego człowieka byłaby mała, bo większość ludzi o średnich dochodach nie może sobie pozwolić na kupowanie zbyt wielu np. książek. Gdyby nie ściąganie, byłabym praktycznie odcięta od współczesnej literatury anglojęzycznej. po spowiedzi zawsze staram się zachować piracką abstynencję i korzystać tylko z literatury, muzyki itp. legalnej, ale trudno mi długo wytrwać w odcięciu od współczesności(legalnie można ściągać literaturę do XIX w. włącznie) i w końcu ulegam. Jak z tym walczyć? Aby być w łasce Bożej trzeba żyć poniekąd pustelniczo wobec dóbr kultury, rezygnując z nich całkowicie.