Zakochana Anna Maria 29.11.2009 22:12
Szczęść Boże!
Nurtuje mnie pewna sprawa. Mianowicie od trzech lat jestem zakochana w mężczyźnie, który jest moim sąsiadem.J est kawalerem. Wydaje mi sie, że jest poprostu nieśmiały. A zaczęło sie tak..w dniu, w którym zdawałam maturę zachwycona tym, że dobrze mi poszło przybiegłam do domu. Dodam, iz za tydzien po maturze miałam juz ustalone rekolekje powołaniowe u sióstr, gdyz rozmyslałam mozliwość wstapienia do zakonu, jednakże ten dzień wszystko zmienił w moim zyciu...przypadkowo tego dnia zobaczyłam mojego sąsiada z którym przeciez mijałam sie niejednokrotnie i nic. Wówczas jakby cos przekręciło się w moim myśleniu o 360 stopni- ZAKOCHAŁAM SIE W NIM - zaczęłam o nim mysleć...Odbyłam rekolekcje, jednak nie byłam juz tak bardzo przekonana o tym ,że Bóg wzywa mnie do zycia w zakonie. Pytałam Pana Boga dlaczego postawił tego człowieka na mojej drodze życia, przeciez ja planowałam inne zycie, a z nim nigdy nie rozmawiałam i nic o nim nie wiem. Dowiedziałam się później, że obiekt moich westchnień był kiedys bardzo blisko Boga ale obecnie juz tak nie jest. Postanowiłam wiec modlić sie za niego, gdyż nic więcej zrobic nie mogłam. Nie mogłam poprostu pójśc do sąsiada i powiedzieć mu: " zakochałam się w Tobie" Był to jednak ciężki czas w moim życiu. Pod dwóch latach rozmyślań na ten temat mialam juz serdecznie dość. Prosiłam Pana Boga o znak w tej kwestii, bo nie wedziałam co mam dalej robić, a zakochanie nie przechodziło. Po kilku dniach kiedy sie mijaliśmy on z nienacka powiedział mi:'' cześć'' -czego nigdy nie mówił. Nie wiem czy słusznie ale odebrałam to za znak od Boga i nadal trwam w modlitwie. Moje pytanie brzmi: czy to ma sens aby czekac na kogoś modląc się tylko za tę osobę, czy też może Pan Bóg oczekuje ode mnie działania i zapoznania się bliżej z ta osoba ??? Co powinnam zrobić?