XYZ12345 14.03.2009 11:12

Szczęść Boże!

Jako, że większość pytań zamieszczonych na Wiara.pl dotyczących relacji pomiędzy rodzicami, a dziećmi porusza sprawę dość ogólnikowo, pragnąłbym tutaj zadać własne opierając się o parę interesujących kwestii.
1) Niektóre osoby - wiadomo - posiadają wybuchowy i porywczy charakter, są zawsze przekonane o własnej racji, można nawet rzec - egocentryczne. Jeżeli w hipotetycznej dyskusji poglądowej pomiędzy rodzicem, a jego dzieckiem - zaznaczam: dzieckiem, które osiągnęło już pełnoletność, albo będącym na tyle dojrzałym, inteligentnym, aby mieć własne zdanie, dojdzie do sprzeczki, w skutek której owo dziecko skieruje do rodzica słowa, że jest np. "nienormalny", "zacofany", albo "głupi", przy czym słowa te są wypowiadane pod wpływem emocji, braku umiejętności zaakceptowania czyjegoś zdania i nie mają na celu obrażenia rodzica, to czy uwzględniając fakt działania pod wpływem emocji i charakter danej osoby, będzie to okoliczność łagodząca wykluczająca grzech ciężki?

2) W 2 pytaniu pragnąłbym "zahaczyć" o bardziej radykalną sytuację. O kwestii tej nie mówi się głośno w Polsce, gdzie określane jest to jako temat tabu. Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że rodzic wymierzy małemu dziecku klapsa ręką, ponieważ w wypadku, gdy nie doszło ono do używania rozumu, tylko to może ustrzec go przed jakimś niebezpieczeństwem, przemówić mu, abt np. nie wkładało rąk do kontaktu. Klaps, klapsem, ale statystyki (Uwaga! Przeprowadzone w Warszawie, w gronie rodzic z wykształceniem wyższym), pokazują, że nieco ponad połowa i to nie małych dzieci, które nie doszły jeszcze do używania rozumu, a nastolatków, pada ofiarą regularnej przemocy, gdzie rodzice wymierzają tego "klapsa" nie ręką, a skórzanym paskiem (moim zdaniem w punkcie, w którym ma miejsce bicie przedmiotami leży moralna granica dopuszczalności). Nie będę się tu jednak rozwodził nad moimi poglądami, tylko przejdę do rzeczy. Jeżeli jakieś dziecko złajane, albo łajane pasem, czy jakimś przedmiotem po prostu nie wytrzyma poniżenia i będąc na tyle silnym "odwinie" rodzicowi poprzez popchnięcie go, albo uderzenie własnym ciałem, np. pięściami, bądź (o co przypuszczam, że nietrudno) przeklnie go, zadeklaruje, że życzy mu jak najgorzej, będąc jak zaznaczyłem pod wpływem silnych, gwałtownych emocji, w stanie goryczy poniżenia i podeptania własnej godności, czy można wtedy mówić o grzechu ciężkim?

Pozdrawiam.

Odpowiedź:

1. Takie sprawy powinien rozstrzygać spowiednik. Wydaje się, że nie musi to być grzech ciężki. Wiele zależy od tego, co działo się po sprzeczce. Gdy szybko dochodzi do pojednania, raczej trudno mówić o poważnym grzechu...

Wybuchowy charakter może powodować, że ktoś palnie coś głupiego. Zazwyczaj jednak osoby takie szybko szukają pojednania, naprawienia krzywdy. Bo jak szybko się zapalają w gniewie, taki szybko im przechodzi. Ważny więc jest nie tylko konkretny czyn, konkretne słowo wypowiedziane w danej sekundzie, ale to, co dzieje się potem...

2. Podobnie jak w pierwszej sytuacji tyle ze tu dochodzi jeszcze to, że dziecko próbuje się bronić. Bez rozeznania intencji dziecka (czy jest to bardziej obrona, czy bardziej chęć zniszczenia rodziców) trudno o jednoznaczny osąd...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg