17 13.01.2009 13:56

mam problem ze zrozumieniem biblii. czemu niektóre rzeczy sa symboliczne (n.p. Hiob), a inne nie? I jak rozpoznac, lub skad wiedziec, które sa prawdziew, a które nie?
do niedawna myslalam, ze wszystko, co jest napisane w biblii jest prawdziwe, ze naprawde tak sie wydarzylo, jak jest napisane (np. stworzenie swiata). a teraz sie dowiaduje, ze niektóre rzeczy tylko sa symboliczne a inne nie... bardzo mi to przewraca w glowie, bo kiedys bylam dobra z religii w szkole, a teraz juz czasami nie wiem jak odpowiadac na pytania, bo mi sie juz wydaje, ze nic nie wiem.
Wiem, brzmi to bardzo dziwnie...
1) nie moge zrozumiec historii z Hiobem...najbardziej tego, ze poumieraly mu dzieci i na koncu dostal nowe. ale co ze starymi dziecmi? czy on za nimi nie teski? tak po prostu ucieszyl sie z nowych?
i czemu ta historia nie jest prawdziwa? czy jest ona prawdziwa.
2)nasz nauczyciel z religii mówi, ze nie ma szatana. mówi ze po prostu nie istnieje, i ze tak jest napisane w biblii. a na zarzut, ze w bibli jest napisane, ze szatan istnieje, odpowiedzial tylko, ze to tak jest napisane, ze ta historia tez jest nierealna.

bardzo prosze o jakis wyjasnieje, bo naprawde bardzo mi ostatnio wszystko pokrecilo sie w glowie... dziekuje z góry!!!

Odpowiedź:

Problem o który pytasz nie jest znów tak bardzo złożony. Ale prawdą jest, że sporo ludzi ma z tym kłopot. Wydaje się, że najważniejsze, to czytać Biblię nie porzucając szerokich horyzontów. Ale też trzeba wielkie pokory, a nie prób dostosowanie jej treści do swoich poglądów...

Istota sprawy tkwi w odkryciu, że w Biblii, podobnie jak w życiu codziennym, mamy do czynienia z różnymi gatunkami literackimi i formami stylistycznymi. Zupełnie inaczej podchodzisz do tekstu podręcznika do historiit czy fizyki, inaczej do poezji. Zasadniczo nie mamy trudności z odróżnieniem, co trzeba czytać dosłownie, a co jest metaforą. Czerwone maki pod Monte Cassino na pewno nie piły zamiast rosy polskiej krwi (jak śpiewamy w pewnej pieśni), ale też nikt nie ma pretensji do jej autora, że nie opowiada bzdury z punktu widzenia biologii. Tekstu satyrycznego nikt nie traktuje jako dosłownego opisu faktów. Potrafimy to wyczuć. Z Biblią jest trudniej o tyle, że powstała dość dawno temu i że sposób, w jaki są w niej wyrażone jakieś myśli, nie zawsze jest zgodny z naszym sposobem myślenia.

W każdym katolickim wydaniu Biblii mamy przed każdą księgą krótkie wstępy. Pomagają zrozumieć jej treść przez nakreślenie realiów historycznych, czy określenie struktury i gatunku literackiego. Księga Hioba na przykład nie jest umieszczona wśród ksiąg historycznych (do dość upraszczająca nazwa), ale mądrościowych. To wskazówka, by nie traktować jej jak opisu faktów, a czytać jej naukę, płynący z niej morał....

W Nowym Testamencie do ksiąg historycznych zaliczamy Ewangelie i Dzieje Apostolskie. Zasadniczo trzeba więc opisywane w nich wydarzenia traktować dosłownie, jako opis faktów. Ale znów, kiedy Ewangeliści relacjonują wypowiedzi Jezusa trzeba pamiętać, ze posługiwał się on różnymi formami wyrazu: metaforami, przypowieściami, alegoriami itd. Zasadniczo jednak można wyczuć, co jak należy rozumieć...

Teraz konkretnie.

1. Księga Hioba jest księga mądrościową. Nie traktujemy ja jako opisu faktów, ale jako opowiadanie mądrościowe. Czy owa fikcyjna postać, Hiob, nie mógł tęsknić za swoimi "starymi" dziećmi? Zapewne tak. W księdze chodzi jednak z jednej strony o pokazanie nieszczęścia Hioba, z drugiej o to, jak Pan Bóg po okresie próby przywrócił go do szczęścia. Owszem, gdyby owo szczęście mierzyć tęsknotą za zmarłymi, to byłoby ono nieco upiorne. No ale nie chodzi w księdze o samopoczucie Hioba, ale pokazanie, że zawsze trzeba ufać Bogu.

Można by próbować tłumaczyć, ze przecież dzieci Hioba mogły trafić do nieba. Owszem, tyle że autor księgi Hioba nie ma jasno sprecyzowanego stanowiska na życie pozagrobowe. Dlatego takie tłumaczenie wypaczałoby treść księgi. Ale że nie jest to relacja z prawdziwych wydarzeń, wcale nie musimy tak postawy Boga zabierającego dzieci Hiobowi tłumaczyć...

2. Trudno opowieści o uzdrowieniu opętanych przez Jezusa czy Jego wypowiedzi o demonach traktować jako przenośnię. Jest ich tyle i opisują tak realne zagrożenie, że nie sposób uznać iż to tylko jakąś przenośnia. Zwróć uwagę, ze opisy uzdrowień opętanych znajdują się nawet w Dziejach Apostolskich. Na pewno jest to całkiem realne zagrożenie. Tak uczy Kościół i na to też wskazuje dzisiejsze doświadczenie egzorcystów. Wypada mieć nadzieję, że wasz katecheta nie tyle nie zna nauczania Kościoła, co nieszczęśliwie się wyraził...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg