Patryk
26.03.2008 15:14
Witam
Od jakiegoś czasu czytam Biblię... zacząłem od Jana (nie wiem czy słusznie ? )
Przed każdym czytaniem proszę Ducha Świętego, aby pozwolił mi godnie i dobrze odczytać słowa Pisma Świętego. Tylko, że podczas czytania powstały we mnie wątpliwości. Zacznimy od tego:
1. Jan pod koniec prologu napisał: " I oglądaliśmy Jego chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca." Jaką chwałę otrymuje Chrystus od Ojca? Czy to nie przeczy temu, że Jezus jest współistotny Ojcu, skoro coś musi otrzymywać od Ojca?
2. W J 17,22 Mowa jest o chwale, którą Jezus otrzymuje od Ojca... O jakiej chwale mowa ?
3. Tak samo w J 17, 11 dlaczego tam piszę, że Ojciec dał Synowi swoje imię ... ? To tak jakby Ojciec dał Synowi swoją boskość(choć to może zbyt pochopny wniosek)
4. W J 17, 24 również Jezus otrzymuje chwałę... mi się wydawało, że Jezus jest Bogiem i i nie ma potrzeby dawania mu chwały od Ojca... on sam ją z siebie posiadał...
5. I ostatnie pytanie w Dziejach Ap 15,19-21. jest fragment o tym, żeby chrzrześcijanie Żydowskiego pochodzenia wstrzymywali się od krwi. Doszedłem do wniosku, że to pewnie dlatego, że Ci ludzie byli bardzo silnie zakorzenieni w kulturze Żydowkiej i było by dla tych osób trudne od razu zmienić swoje nawyki. (dobry wniosek? ) Tylko teraz zastanawiam się dlaczego w takim razie troszkę niżej Apostoł mówi "Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego CO KONIECZNE. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego co uduszone i od nierządu. " Dlaczego napisał "co konieczne" przecież mi się właśnie wydawało że to konieczne nie jest...
Podczas gdy zaczynałem czytać Biblię miałem nadzieję, że to mnie umocni tym czasem dochodzę do dziwnych, wręcz prymitywnych wniosków... co takiego źle robię ? PRoszę o pomoc.
Patryk
Odpowiedź:
Łatwiej by C było, gdybyś lektury Nowego Testamentu nie zaczynał od Ewangelii Jana, ale jakiejś innej Ewangelii. Ale można i tak :-)
1. Chwała Boga w Starym Testamencie objawiała się przez ogień lub obłok. W Nowym Testamencie chwała Jezusa objawia sie przede wszystkim przez znaki, które czyni (zobacz J 2,11). W tych znakach ukazuje sie on jako zapowiadany Mesjasz. Więcej, jako Bóg w ludzkiej postaci...
Czy to, że Syn coś otrzymuje czyni go mniejszym? Ojciec jest tym, który posyła. Syn jest posłany. Jezus ma objawić Ojca i wypełnić jego wolę zbawiając przez swoją śmierć świat. Jednocześnie Ojciec pozwala, by Syn w swoim posłannictwie posługiwać się znakami, które objawiają Jego (Syna) chwałę. Owa zależność w niczym nie umniejsza Syna. Nie zmienia Jego natury. Tak jak fakt, że pomagam starej matce założyć buty nie sprawia, że przestają być człowiekiem. Jest tylko pełnym miłości oddaniem się Ojcu. Takim oddaniem, którego zabrakło pierwszym rodzicom w raju. I którego brakuje nam, gdy upadamy w grzech...
Kłopot w tym, ze wielu ludzi uważa, ze panowanie wyklucza wszelką służbę. Stąd wyciągają wniosek, ze jeśli Jezus nie panuje, a jest posłuszny Ojcu, nie może być Bogiem. To błąd. Jezus pokazuje, ze nawet będąc Bogiem można służyć. Służba w niczym nie umniejsza niczyjej godności...
2. Jak wyżej
3. Zdanie to, w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia, brzmi:
Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno.
Nie znalazłem w żadnym dostępnym mi komentarzu wyjaśnienia tego zwrotu. Na moje wyczucie jest tak:
Objawić imię, w wierszu 6, znaczy objawić tego, który to imię nosi. Jezus znając Ojca (Jego imię) mógł podzielić się tym poznaniem ze swoimi uczniami. Konsekwentnie należy uznać, ze w wierszu 11 musi być podobnie. Tym bardziej, że nie ma tu rozwinięcia myśli o daniu imienia, tylko prośba o zachowanie uczniów. Myśl o daniu imienia jest tu tylko wtrącona, jakby nawiązująca do tego, co napisano wcześniej. Należy to wtrącenie chyba rozumieć w ten sposób, że Ojciec w pełni dał się poznać Synowi (dał Mu Swoje imię). Nie ze przybrał go za Syna (adoptował do Go na Syna, dał mu swoje imię)....
4. Jak wyżej.
Jeszcze drobna uwaga związana z czytaniem pism Janowych. Święty Jan pisze w dość specyficzny sposób. Nie chodzi nawet o to, że pełno u niego symboli.Bardziej chodzi o sposób prowadzenia myśli. On nie jest jednotorowy. A do takiego przyzwyczaja się ktoś, kto czyta naukowe podręczniki czy relacje z wydarzeń. Jan drąży. Rzuca myśl, przechodzi dalej, by za chwilę do porzuconej myśli znów powrócić i w ją rozwinąć w świetle tego, co w międzyczasie napisał. Jego określenia bywają wieloznaczne. Nie tylko dlatego, ze my dzis nie wiemy jak jego myśl rozumieć. On chciał, aby ta myśl była wieloznaczna, by pobudzała do różnorakiej refleksji, zmuszała do myślenia i poszukiwania. To dlatego zaczynanie lektury Pisma od Ewangelii Jana nie jest najszczęśliwszym pomysłem...
5. To było zalecenie dla chrześcijan pogańskiego pochodzenia....Chodziło ogólnie rzecz biorąc o to, na ile chrześcijanie pogańskiego pochodzenia muszą zachowywać mojżeszowe prawo Starego Testamentu, a na ile mogą kultywować zakorzenione w bałwochwalstwie obyczaje. No właśnie, czy wolno im jeść mięso ofiarowane bożkom (na jatkach sprzedawano też mięso z pogańskich świątyń), zwierzęcą krew (Żydzi nie jedli, bo prawo zakazywało), mięso zwierząt uduszonych (bo też zawierały krew) i - w wypadku nierządu - chodziło najpewniej zgodę na małżeństwa miedzy osobami związanymi więzami krwi... To były cztery wyjątki od ogólnej zasady, ze prawo Starego Testamentu pogan (chrześcijan z pogaństwa) nie obowiązuje...
Dlaczego skoncentrowano się tak mocno na jedzeniu? Bo chodziło o to, by chrześcijanie pogańskiego i żydowskiego pochodzenia mogli razem ucztować...
J.