Gość@330 25.03.2024 12:03
Czy człowiek powinien słuchać własnego sumienia?oczywiście zdaję sobie sprawę że to sumienie trzeba jakoś formować, pytam dlatego że podczas spowiedzi mam z tym problem.
Mam dwa wyjścia albo oskarżam się że wszystkiego co tylko mogę nawet jak na zdrowy rozsądek nie widzę tam grzechu to spowiadam się tak jak by na wszelki wypadek wtedy spowiedź to jakaś udreka albo wyjście drugie spowiadam się w oparciu o rozum a nie o jakieś lęki jeśli zdrowy rozum uznam że coś nie jest grzechem nie spowiadam się z tego tylko potem po spowiedzi mam znowu lęk że może niechcący coś zataiłem która drogą lepiej pójść.
I drugie pytanie czy jeśli uznam że coś grzechem nie jest i nie wyznam tego na spowiedzi albo przystąpię do komuni to nie będzie to świętokradztwo? Zawsze mnie to zastanawiało przecież każdy idąc np.do komuni musi rozeznać ale co jeśli się pomyli przecież nawet najlepiej uformowane sumienie może się mylić jesteśmy tylko ludzmi. Kiedyś myślałem że to skrupuły ale wydaje mi się że mam poprostu delikatne sumienie.
Jak sobie z tym radzic bo zatruwa mi to relacje z Bogiem.
Jest tak że widzę na rozum że grzech to nie był tak podpowiada mi sumienie ale strach mówi że może to grzech ostatnio idę za głosem rozumu co prawda tan lęk czasem wraca ale staram się go olewać.
Czy jeśli nawet się gdzieś pomyle to Bóg będzie mnie za to obwiniać?
Tak, człowiek ma obowiązek słuchać swojego sumienia. A sumienie, przypomnijmy, to zdolność odróżniania dobra od zła. Czyli coś, co leży w obszarze rozumu. Rozumem więc w ocenia dobra i zła trzeba się kierować. A że pojawiają się lęki...
Bywają różne lęki. Jedne mają jakąś racjonalną podstawę. Np. lęk przed dentystą. Albo lęk przed wysokością gdy nie ma ma zabezpieczeń i nie uważając rzeczywiście łatwo spaść. Ale bywają lęki irracjonalne. Np. lęk przed tą samą wysokością, gdy człowieka patrzy przez zamknięte okno budynku. Albo lęk, że fryzjer obcinając włosy obetnie też ucho. Oczywistym jest, że o ile owe lęki mające jakąś sensowną racjonalną podstawę można czy nawet trzeba brać pod uwagę, to te irracjonalne nie powinni wpływać na nasze istotne życiowe decyzje. A spowiadanie się nie jest czymś nic nie znaczącym, jak decyzja czy kupić samochód zielony czy niebieski...
Co drugiego pytania... Wydaje mi się, że po udzieleniu odpowiedzi na pierwsze już wszystko jasne. Skoro uznajesz, że coś nie było grzechem, nie było grzechem ciężkim dodajmy, to nie popełniasz świętokradztwa. Nawet gdyby sprawa została niewłaściwie rozeznana. I na pewno Bóg nie będzie karał Cię za niewłaściwe rozeznanie. Oczywiście trzeba się starać, by dobrze swoje sumienie uformować. Ale nie jest winą człowieka, jeśli mu się nie uda. Z całą pewnością natomiast nie powinniśmy w ocenie dobra i zła kierować się lękami...
Zresztą... Człowiekowi ze skrupulatnym sumieniem zagraża też co innego; że tak się skoncentruje na tej dziedzinie,w której trapią go skrupuły, że nie będzie zauważał poważnych grzechów w innej dziedzinie... Takie "grzechy zastępcze", zasłaniające inne...
Jak pokonać lęk? Po prostu go wyłączyć. Na zasadzie "najwyżej". Albo "raz kozie śmierć". Najwyżej okaże się, że Bóg uzna mnie za wielkiego grzesznika. Tyle że... Pamiętajmy jaki Bóg jest naprawdę. Czy Jezus czepiał się drobiazgów? Czy miał pretensje, że Jego uczniowie, mimo dobrych chęci, czegoś nie rozumieli? Czy raczej cierpliwie im tłumaczył? No właśnie. Skrupuły miewają u swoich podstaw, chyba dość często, fałszywy obraz Boga. I o tym też "wyłączając" ten lęk warto pamiętać...
J.