16.01.2008 08:47

Bardzo przeżywam każdą spowiedź św. Wiąże się to pewnie ze skrupulatnym sumieniem. Chociaż często korzystam z sakramentu pojednania, to grzechów zawsze nazbiera się bardzo dużo. I wszystkie wydają mi się ciężkie. Zdarza się nieraz, że po spowiedzi nie bardzo pamiętam, czy grzechy, które zamierzałam wyznać rzeczywiście powiedziałam. Jeżeli jest to jeden, dwa grzechy to wracam do nich na kolejnej spowiedzi. Ale po jednej z ostatnich spowiedzi nie mogłam sobie przypomnieć czy wyznałam dość dużo grzechów. Po prostu nie pamiętałam tego. Musiałabym powtórzyć prawie całą spowiedź. Uznałam więc, że prawdopodobieństwo niewyznania było mniejsze niż wyznania, że to pewnie z nerwów nie pamiętam samego faktu ich wymienienia i nie wracałam już do tego. Tym bardziej, że nie było mowy o świadomym zatajeniu, do spowiedzi przygotowałam się solidnie. Czy postąpiłam słusznie?

Odpowiedź:

Człowiek mający skrupulatne sumienie powinien przede wszystkim podjąć współpracę ze spowiednikiem i stosować się do tego, co on mu zaleci. Poza sakramentem pokuty trudno o niektórych sprawach decydować...

Twoje przypuszczenia, że skoro chciałaś wyznać jakieś grzechy, to pewnie je wyznałaś wydaje sie słuszne. Gdybyś celowo coś ominęła to byś pamiętała. Najważniejsze jest tu chyba takie wskazanie: nie wracaj do grzechów dlatego tylko, że nie pamiętasz czy je w konfesjonale wyznałaś. Bo trudno to pamiętać. Zwłaszcza po jakimś czasie. Jeśli do spowiedzi podchodzisz uczciwie, bez chęci zatajenia, to wszystko jest w porządku. Szczery żal gładzi także te grzechy, o których człowiek zapomniał... Tylko gdy jesteś pewna że o czymś ważnym zapomniałaś, powinnaś do sprawy wrócić...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg