marek 11.08.2007 15:37

Chciałbym się ustosunkować do pojęcia-Nie przed ślubem.
To wszystko prawda, co się tu pisze.
Ja mam Kochaną Żonę, lecz uczyniliśmy to przed ślubem wiele razy tego żałowałem, bo mogliśmy zaplanować życie czyściej piękniej i doskonalej.
Lecz głęboko wierzę, że Bóg wybacza ludziom, którzy tak poczynili tym bardziej, że była to nasza wspólna decyzja jak i odpowiedzialność jest wspólna.
Swoją kochaną córkę włączyłem do grona Dzieci Marii jak i wielokrotnie starałem się nawiązać kontakt.
Nie ma możliwości by córka się nie dowiedziała, że zgrzeszyliśmy przed ślubem – jak jej to wytłumaczyć by chciała żyć ideą Ruchu Czystych Serc
Jak powiedzieć żeby TRWAŁA w czystości SERCA?
Sam w rozmowie z nią zaproponowałem zapisanie się do tegoż ruchu.
Na swoje usprawiedliwienie mogę mieć tylko jedno Moja Żona była pierwszą i mam nadzieję ostatnią Kobietą, z którą zacząłem, przed lecz wierzę, że Bóg nam wybaczył.
Niestety kijem rzeki nie zawrócę, czas płynie jak Rzeka, wskazówki zegara nawet najlepszego nie odmierzają czasu wstecz.

Odpowiedź:

Odpowiadający nie zna uniwersalnego sposobu na przekonywanie ludzi do swoich racji. To widać zresztą po niektórych pytaniach ;-) Ale jeśli można udzielić rady natury ogólnej...

Chyba nie ma sensu stawianie sprawy w ten sposób, że tylko ci, którzy nigdy zła nie popełnili, mogą przed nim ostrzegać. Wszyscy jesteśmy w mniejszym czy większym stopniu grzesznikami. Każdemu z nas zdarzyła sie w życiu jakaś niewierność. Nie możemy z tego powodu milczeć o moralnych wymaganiach płynących z Ewangelii. Jeśli trzeba się czegoś strzec, to fałszu. Nie wolno stawiać siebie za wzór w sprawach, w których samemu się jest dalekim od doskonałości. Ale można wymagać. Od siebie i od bliźniego...

Kiedy ksiądz na kazaniu mówi: "powinniśmy się więcej modlić" pokazuje, że nie uważa się za lepszego. Choć zapewne poświęca modlitwie więcej czasu, niż przeciętny parafianin. Podobnie, gdy mówi "musimy się strzec chciwości". Ostrzegając przed złem trzeba wymagać także od siebie. Zwłaszcza, gdy w dziedzinie którą się krytykuje, samemu się jest dalekim od doskonałości. Inaczej mamy do czynienia z obłudą. Obłudnik zaś nie jest w stanie nikogo do głoszonych przez siebie zasad pociągnąć...

Co można zrobić w Pana przypadku? Zachęcać do dobra bez obłudy. Nie musi Pan otwarcie przyznawać się do starego, dawno odpuszczonego grzechu. Jednak w pana zachęcie nie może być niczego z postawy faryzeusza, który od innych wymaga, a sam nie czyni. Jeśli córka ten temat by poruszyła, to proszę jej nie zbywać byle czym. Niech czuje, że mimo stawianych jej wymagań jest szanowana...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg