autor 16.05.2007 21:28

Szczęść Boże.

1. Kiedy spojrzenie jest nieczyste? Czy tylko wtedy, gdy wynika z pożądliwości albo ma prowadzić do podniecenia?
2. Czy w przypadku dziewczyny spoglądanie na inną i podziwianie w sensie uznania i niewielkiej zazdrości czy chęci posiadania podobnych proporcji ciała jest grzechem ciężkim?
3. Czy brzydkie słowo (w myśli) skierowane do danej osoby/na nią, które, ze zwlekaniem, ale jednak zostało stłumione (przez myśl, że to przecież grzech i tak nie wolno), czy ta sytuacja to grzech cięzki?

4. Czy myśl (chyba?) nieskromna, albo raczej jakieś wyobrażenie (chyba raczej mimowolne, choć niekoniecznie) która nie wywołuje podniecenia, i która jest ze zwlekaniem odsunięta (w momencie uświadomienia sobie, że chyba nie powinno się o tym myśleć) jest grzechem ciężkim? Chodzi o fakt zamyslenia się i nie tyle skupienia się nad podnieceniem (które nie występuje), ale nad myślą czy wyobrażeniem samym w sobie.

5. Nakrzyczenie na kogoś, to grzech ciężki?

6. Myśl (nie wiem, czy nieskromna, nie do końca wiem jak to rozgraniczyć), która nie ma na celu wywołania podniecenia, ale je wywoła (albo tak nam się wydaje), no i to uczucie p. zaraz stłumione, próba opanowania się - czy ta sytuacja to grzech ciężki?

Dziękuję bardzo. Mam problem, bo wątpliwości odsuwają mnie od przyjęcia Komunii nawet 2,3 dni po spowiedzi.... a grzeszyć nie chcę, bo nie chcę obrażać Boga, nie chcę czynić zła, powtarzać własnych błędów i wstydzić się w konfesjonale. Co rusz jednak albo wątpię (a jak nie, to wątpię potem, czy Komunia nie była świętokradzka), albo przypomina mi się coś z przeszłości, do czego nie chcę już wracać... ale muszę prawda :( Mimo jako takiej niewiedzy (bo Odpowiadający nie wie przecież, na ile była ona zawiniona, a raczej była). Pozdrawiam i raz jeszcze bardzo dziękuję.

Odpowiedź:

1. Tak.

2. Nie.

3. Jeśli w ogóle jest to grzech (a nie pokusa) to na pewno nie ciężki.

4. Nie jest o grzech ciężki. Pomijając już kwestię materii, w tym wypadku skomplikowanej, piszesz, że ów ktoś ją odsuwa. W takim wypadku, jeśli nie jest to tylko pokusa, to na pewno nie grzech ciężki. Brak powiem dobrowolności czynu (myśl przyszła, a nie była celowo wywołana czy zaakceptowana mimo świadomości, że jest to zło)

5. Hmm... A był powód? Bo można nakrzyczeć na kogoś dla jego dobra. Np. gdy dziecko z kolegami wskakuje na jadący pociąg, to trzeba mu zrobić awanturę...

Zasadniczo nakrzyczenie, nawet niesłuszne, nie jest grzechem ciężkim. Wszystko zależy od tego, jak poważną krzywdę owym nakrzyczeniem się komuś zrobiło. Jakoś trudno sobie jednak w normalnych, szkolnych czy domowych warunkach wyobrazić, żeby mogło to być poważnym grzechem. Musiało by być związane byłoby z poważnymi obelgami, chęcią wielkiego poniżenia, upokorzenia czy upodlenia człowieka. Istotne by też było, jak długo ta zła sytuacja trwała. Gdy ktoś krzyczy a za chwilę (albo nawet za pół dnia) przeprasza (albo sytuacja wraca do normy) trudno mówić o dobrowolnym trwaniu w złu. Raczej człowiek taki działał w chwili wzburzenia, a więc nie w pełni świadom tego co robi...

6. Nie, to nie grzech ciężki. Jeśli jest próba opanowania się, to na pewno nie.

Podsumowując: Masz dość delikatne sumienie. Być może pojawia sie też w Twoim życiu problem skrupułów. Poradź się spowiednika, jaką generalnie zasadę postępowania przyjąć. W odczuciu odpowiadającego (wynikającego z tego, co napisałaś) wątpliwości co do popełnienia grzechu ciężkiego powinnaś interpretować na swoja korzyść. Gdybyś naprawdę go popełniła, nie miałabyś najmniejszej wątpliwości. Inaczej rzecz ujmując, sumienie by Cię zagryzło ;)

Może warto, żebyś pamiętała o jeszcze jednym. Bóg jest dobry. Jak długo chcesz żyć według jego prawa, naprawdę się o to starasz, tak długo prawdopodobieństwo, że popełnisz grzech ciężki jest minimalne. Przecież ciągle sie zastanawiasz nad swoim postępowaniem, ciągle odsuwasz pokusy... Więc nie ma dobrowolności, zgody na ewentualne zło...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg