aga 23.12.2006 12:08
1. Chciałabym powrócić do istotnego dla mnie pytania, którego widocznie odpowiadający nie zrozumiał. Chodziło mi bowiem o to że istnieje takie coś jak żal niezupełny, czyli człowiek żałuje, że popełnił dany grzech nie ze względy na Boga ale ze względu na odrazę do grzechu. A jeśli upominamy innych mówiąc im że dany czyn był zły dlatego że spowodował takie a takie konsekwencje nie odwołując się przy tym do Boga to wówczas inni ludzie myślą tylko o negatywnych skutkach tego grzechu,
tego co złego zrobili dla ludzi a nie myślą, że skrzywdzili również Boga. A przecież kiedy zwracamy innym uwagę to mamy na myśli tylko szkodliwość I odrazę do tego grzechu. Czy wówczas dzięki nam nabierają przekonania, że trzeba żałować ze względu na szkodliwość danego czynu a nie ze względu na miłość do samego Boga.
Wiem, że mój tok myślenia wydaje się dziwny ale do takich właśnie doszłam wniosków zastanawiając się nad żalem zupełnym I niezupełnym. Ja sama zawsze myślałam, że trzeba po prostu żałować czegoś dlatego, że się zrobiło komuś coś złego, ale zdziwiłam się trochę kiedy dowiedziałam się, że istnieje w ogóle taki podział na żal zupełny I niezupełny. Kiedy więc ta różnica jest istotna?
2. Poprzednio, kiedy zadałam pytanie czy to prawda, że to dopiero ślub daje przyzwolenie na seks, gdyż w tym sakramencie Bóg ofiaruje małżonkom wzajemnie swoje ciała I prawo do „korzystania’’ z nich wzajemnie otrzymałam trochę zawiłą odpowiedź a mi chodziło tylko o to czy tak właśnie uczy Kościół czy jest to po prostu pogląd jakiejś danej grupy ludzi?
(...)