Saherb
16.09.2006 11:56
Posługując się przykładem księżnej Diany zapytam.
Czy człowiek, który czyni wiele dobra, a sam żyje w grzechu ciężkim (Diana była po rozwodzie i cudzołożnym związku), jego dobre uczynki są u Boga "nieważne", lub też czyniąc dobro można "umniejszyć" grzech? Jak by Odpowiadający opisał przypadek Diany? Bo w końcu jest wiele ludzi, którzy uważają się (są uważani) za porządnych i dobrych, a sami mają grzechy na sumieniu.
Odpowiedź:
Teologi głosi, że zasługi osób żyjących w grzechu ciękim są jakby uśpione, martwe. Ożywają, gdy człowiek na powrót jedna się z Bogiem. W konkretnych sytuacjach odpowiadający woli nie osądzać. Bóg zna serce człowieka. Wie na ile ktoś odpowiada za swoje złe czyny (bo poza kwestią materii czynu jest przecież jeszcze jego świadomość i dobrowolność). Na pewno owe dobre czyny jakoś przygotowują na przyjęcie Bożej łaski, na prawdziwe nawrócenie. Choćby w chwili śmierci...
J.