12.09.2006 16:40

Czasem nauczanie KK wydaje mi się nielogiczne... Kościół uczy, że chrzest gładzi winę i karę za grzech. Karę rozumiem jako naprawienie uczynionego zła. No ale jak ktoś przed chrztem popełni zło, to przecież kara, w sensie koniecznośc naprawienia krzywd, wcale nie jest mu darowana... Jeśli człowiek coś ukradnie i potem chce ale nie może za to zadośczuczynić na ziemi (powody mogą być różne - np. wyrządził komuś dużą krzywdę i ta osoba nie da się przeprosić) to wtedy są jakby dwie drogi:

-jeśli ten człowiek byl dopiero po tym grzechu ochrzczony, to jest mu darowana i wina, i kara
-jeśli ten człowiek popełnił ten grzech po chrzcie i potem wyznał go na spowiedzi, to kara nie jest wymazana i będzie musiał zadośćuczynić w czyśćcu.

No ale tu nie ma logiki... Gdyby było tak, jak napisałam, to w pierwszym przypadku zło musiałoby zostać naprawione w jakiś cudowny sposób, żeby nie pozostawało nic, co oddziela człowieka od Boga i nie pozwala mu wejśc do Nieba. Człowiek nie możę wejść do Nieba jeśli jakieś popełnione zło trzyma go przy ziemi.
W drugim przypadku natomiast ten człowiek nie będzie potrafił zadośćczuczynić za całe swoje zło.

Odpowiedź:

Zobacz TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg