12.09.2006 16:01

Porównano kiedyś czyściec w ten sposób: jeśli rozleję mleko na podłogę, ale potem przeproszę, to matka mi przebaczy (darowanie kary wieczej za grzech), ale wciąż muszę posprzątać mleko (kara doczesna). Rozumiem że kara doczesna to naprawianie skutków naszych złych czynów. Ale czy my jesteśmy w stanie tego kiedykolwiek dokonać? I sami mamy to zrobić? A tym bardziej w czyśćcu, nie będziemy przecież mogli niczego naprawiać. Jezus na krzyżu wyjednał nam 'tylko' przebaczenie win, a skutki zła w sobie i poza sobą i tak musimy sami usuwać? Przecież nie damy rady

Odpowiedź:

Na czym dokładnie polega czyściec nie wiemy. Może jednak bardziej od naprawienia wyrządzonego zła chodzi o naprawienie złych skutków grzechu w naszym sercu. Chodzi o to, żeby naprawdę widzieć, ze zło jest złem i naprawdę go nie chcieć...

Tak się składa, że dość często można wśród chrześcijan spotkać się z postawą cierpiętniczą, która trwanie w dobru uważa za wielkie wyrzeczenie. Trochę jak ów starszy syn z przypowieści o synu marnotrawnym, który chyba w duchu zazdrościł młodszemu bratu jego przygód. Tymczasem prawda jest taka, że grzech jest złem, a dobro dobrem. Nie ma czego zazdrościć człowiekowi uikłanemu w zło. I chyba głównie o oczyszczenie się z takiego myślenia w czyśćcu chodzi. O wydoskonalenie się w miłości...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg