15.11.2005 10:53

Nie należy być pysznym, trzeba być świadomym swojej grzeszności, pokornym, uznać obrzydliwośc grzechu który się popełnia. Bo wtedy człowiek uznaje swoją małośc i ufa tylko Bogu. Ale... Przeciez wtedy kiedy grzeszę jestem dalej od Boga i wtedy wlasnie nie jestem objęta owocami zbawienia (łaska uświęcająca). Przekonuję się cały czas żę jestem słaba i bardzo grzeszna. Ale wcale nie daje mi ta pokora pokoju - a tak chyba powinno być skoro przestaje ufać sobie a ...zaczynam Bogu? No wlasnie, nie wiem jaki związek ma z tym zaufanie Bogu? Bóg chce nam dać łaski ale choćby były największe i tak ja muszę być wystarczająco silna by wytrwać. Czyli - ufać sobie. Ja muszę byc silna. O co chodzi z tym żęby nie ufać sobie i uznać swoją grzesznośc (tzn. przyznać się do niej i zrozumieć że nie dajemy rady z nią wlaczyć)? Jezus przyszedł do grzeszników, przygarniał grzeszników -tymczasem grzech oddala mnie od Niego, wcale nie jestem blisko Niego pomomi że On chce przygarnąć mnie. Na co te wszystkie łaski skoro ja nie jestem wystarczająco silna by z nich korzystać (utrzymac stan łaski uświęcającej)? Mówi się żę dla Boga ważni są słabi, mali, grzesznicy, a przeciez oni - ja tez - nie mają szans na Niebo, nie dlatego ze Boże miłosierdzie jest za małe, ale dlatego ze trzeba siły do trwania w łasce której im brakuje.

Odpowiedź:

Najpierw tekst Ewangelii (Łk 7, 36-50)

Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą. Na to Jezus rzekł do niego: Szymonie, mam ci coś powiedzieć. On rzekł: Powiedz, Nauczycielu! Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? Szymon odpowiedział: Sądzę, że ten, któremu więcej darował. On mu rzekł: Słusznie osądziłeś. Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Do niej zaś rzekł: Twoje grzechy są odpuszczone. Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?On zaś rzekł do kobiety: Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!

Upadki nie są oczywiście niczym dobrym. Ale ciągłe powstawanie z nich to wyraz wielkie, prawdziwej miłości do Boga. Miłości, która kosztuje.

Jest w Twoim rozumowaniu wiele racji. Nie można powiedzieć "ufam Bogu" i siedzieć z założonymi rękami. Potrzebny jest wysiłek. Jeśli jednak mówi się, że potrzebne jest zaufanie Bogu to chodzi chyba o to, żeby pewnego dnia nie zrezygnować z nawrócenia. Żeby zaufać Bogu, że te ciągłe powroty mają sens, że w końcu ten trud zakończy się sukcesem.

Jeśli w sytuacji ciągle powtarzającego grzechu oprzesz się tylko na własnych siłach, to stwierdzisz, że walka jest beznadziejna i zrezygnujesz. Jeśli zaufasz Bogu w końcu - z pomocą Jego łaski - się uda...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg