07.06.2005 15:43
Czy Pan Bóg nie kocha tych którzy nie zostali ochrzczeni? Zupełnie nie rozumiem dlaczego chrzest jst konieczny do zbawienia chociaz wiem ze tak głosił Jezus, bo co jest winne dziecko ze nie przyjęlo chrztu, przeciez ono sięna świat nie prosiło i właściwie ponosi karę za to ze istnieje, a to przeciez Pan Bóg je stworzył. Stworzył dziecko skazując je na potępienie? Przeiciez to przeczy dobroci Boga!
Znałam kiedys - tylko z widzenia - pewnego człowieka, ateistę. Był bardzo dobrym człowiekiem postępującym w zgodzie z sumieniem. Obracał się w środowisku ateistycznym, i nikt tak naprawdę nigdy nie przedstawił mu wiary w Boga, tzn. oczywiście niemożliwe jest aby w naszej kulturze wiary w ogóle nie znac, ale nie znał jej na tyle by móc ją przyjąc za swoją. Jednak cenił w życiu dobro, i podobno był bardzo przyjazny i sympatyczny (nie znałam go osobiscie na tyle aby to stwierdzic). I w związku z nim przyszło mi do głowy pewne pytanie. Bóg kocha każego człowieka. Tego mojego "znajomego" też stworzył, też chciał, też kochał. Człowiek ten jdnak nigdy nie przyjął chrztu. Czy ten brak przeszkadza Bogu Go kochac? Przeciez to Bóg stwarza człowieka takiego jakim jest, a zatem stworzył też tego człowieka takim jakim jest. Czy Bóg nie kocha swojego stworzenia takim jakim jest, ale dopiero kiedy przyjmie chrzest? Tylko tych zbawia, tych wybiera, podczas gdy wszyscy są Jego stworzeniami? Nowonarodzone dziecko też jest niczemu nie winne, jest cudownym Bożym stworzeniem. Jest takie jakim stworzył je Bóg, takim, jakim je chciał. Czy Bogu potrzebny jest chrzest by mógł je kochac?
Bóg kocha każdego człowieka. Niezależnie od tego czy jest ochrzczony czy nie. Chce aby wszyscy osiągnęli wieczne szczęście w niebie. Bo za wszystkich umarł na krzyżu. Nie może jednak osiągnąć zbawienia człowiek, który poznając Chrystusa, jednak go odrzuca, nie chce przyjąć oferowanego mu zbawienia.
Co z tymi, którzy bez własnej winy nie przyjęli chrztu? Chrześcijanie od początku wierzą, że Bóg chce zbawienia wszystkich. Także tych, którzy nie mieli z przyczyn obiektywnych możliwiości przyjęcia chrztu. Do nich możemy zaliczyć Mojżesza, proroków i inne dobre postaci Starego Testamentu. Byłoby rzeczą dziwną, gdybyśmy zamykali niebo przed tymi, którzy zmarli przed Chrystusem. Świadom tego problemu Kościół wyznaje prawdę wiary o zstąpieniu Jezusa do piekieł (nie do piekła) ufając, że śmierć Jezusa wyzwoliła także tych sprawiedliwych, którzy w otchłani (szeolu, piekłach) oczekiwali na Zbawiciela. Siłą rzeczy zasada że chrzest jest potrzebny dio zbawienia w tym wypadku nie może być rozumiana jako bezwzględny wymóg przejecia chrztu przez polanie wodą i wypowiedzenie sakramentalnej formuły.
Czy małe dziecko ma mozliwość wyboru? Nie. Jest w sytuacji podobnej do owych ludzi, którzy żyli przed Chrystusem. Do nich Dobra Nowina nie miała szansy dotrzeć. Podobnie jak do tych, którzy po Chrystusie żyli gdzieś, gdzie nie dotarli chrześcijańscy misjonarze. Bóg na pewno jest sprawiedliwy. I na pewno nie będzie potępiał za brak chrztu tych, którzy nie mieli szansy go przyjąć.
Czy ów ateista o którym piszesz, miał szanse przyjęcia chrztu? Teoretycznie tak, ale sąd w takich sprawach zostawiamy Bogu. On zna serce człowieka, wie ile łask ktoś przyjął, a ile odrzucił. Jedno jest natomiast pewne: nie każdy nieochrzczony musi być zbawiony (podobnie zreszta jak ochrzczony). Musi żyć w zgodzie z własnym sumieniem, musi szczerze szukać prawdy i dobra. Bo jeśli ktoś odrzucał te łaski które otrzymał, te poruszenia woli które Bóg mu dawał, to trudno uważać, że odrzucenie kogoś takiego przez Boga na Sądzie Ostatecznym byłoby niesprawiedliwe...
W całej sprawie należy unikać dwóch skrajności: lekceważenia chrztu i mówienia, że wystarczy dobre życie oraz zamykania nieba przed bliźnimi, których sądził przecież będzie Bóg, nie my. W pierwszym przypadku bywa, że owo dobre życie to puste słowa przykrywające brak uczciwej refleksji nad własnym postepowaniem. W drugim to wchodzenie w sprawy, które zna tylko Bóg...
Zobacz jeszcze
TUTAJ J.