18.08.2004 19:42

Od pewnego czasu nie mogę znaleźć spokoju. Wiara i Bóg jest najważniejszą sprawą w moim życiu. Wciąż dręczą mnie jednak wątpliwości dotyczące wiary, dotyczące spraw naprawdę podstawowych. OStatnio pomyślałam że Bóg mógł chciać, abyśmy myśleli że nas kocha i żę czeka nas zbawienie i radość w niebie, a naprawdę może czeka nas wszystkich wieczne potępienie. Może pozwala nam wierzyć, że jest dobry, aby nasze cierpienie było większe... Wiem że ta myśl jest bez sensu, ale tak naprawdę mogę tylko wierzyć, że jest inaczej. (I tu pytanie do odpowiadającego - skąd odpowiadający bierze pewność, że Bóg Go kocha naprawdę, a nie tylko chce go o tym przekonać? JEzus mógł być przez Niego wprowadzony w błąd aby mówił ludziom, że Bóg ich kocha - oczywiście tylko teoretycznie jest taka możliwośc). Wszystko, w co wierzę, można w jakiś sposób zakwestionować... Nie rozumiem czemu Bóg zostawia margines niepewności. Nie rozumiem jaki to ma związek z wolnością - ja w swojej wolności chcę odpowiedzieć Bogu TAK, ale tylko wtedy, gdy będę miała pewność jaki On jest, a wiara mi tej pewności nie da. Błagam, pomóżcie mi, bo każda taka wątpliwość (a jest ich mnóstwo) doprowadza mnie na skraj przepaści... CZuję ogromny strach przed śmiercią i tym, co mnie po niej czeka... Dręczą mnie okropne myśli ... POMOCY!!!!

Odpowiedź:

Odpowiadajacy zastanawiając się nad tym problemem doszedł do wniosku, że owa niepewność pozwala człowiekowi na bycie choć trochę bezinteresownym. Gdyby był pewny, byłby niejako zmuszony żyć dobrze. Niepewność sprawia, że wybierając dobro możemy to robić dla niego (dobra) samego, a nie jedynie dla spodziewanej nagrody. Ci zaś, którzy nie chcą dobra, znajdują w owej niepewności usprawiedliwienie, dla swojej odmowy... Wszyscy zachowują w ten sposób wolność: wybierający dobro trzymając się nadziei życia wiecznego, opowiadający się za złem licząc, że ich czyny nie zostaną ukarane...

W kwestii miłości Boga... Najpełniej objawił nam go Jezus Chrystus. A On nie czynił dobra po to, by wyniknęło z tego większe zło. Cierpiał za nas. Umarł dla nas. Potem zmartwychwstał. Dobro zwyciężyło. W takim wypadku wątliwości są słabo uzasadnione. Co innego, gdyby zawsze w Jego życiu było dobrze, nie było cienia cierpienia. To mogłoby być podejrane...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg