dsf
26.06.2003 12:14
Jeśli chcę podpalić las - idę wyciągam zapałki i są mokre mam grzech. Czy mam grzech jeśli postanawiam podpalić las za dwa lata, ale za rok rezygnuję z tego wychodzi okoliczność, że nie będę musiał (jestem z niej zadowolony)- czy mam grzech? Załóżmy, że jeśli będę chciał mogę postarać się o to żeby to zrobić. Co to jest okazja do grzechu? Jeśli jadę na rowerze w każdym momencie mogę się przewrócić i zabić. Czy jadąc np 50 km/h po drodze bez samochodów czy mam grzech?
Odpowiedź:
1. Jeśli ktoś rezygnuje z podpalenia lasu można przypuszczać, że jego postanowienie nie było ostateczne. Należałoby rozpatrywać je więc raczej jako pokusę, a nie powziętą decyzję. W takim wypadku grzech, jeśli w ogóle jest, to znacznie mniejszy.
2. Okazja do grzechu, to taka sytuacja, w której jest dość prawdopodobne, że dopuścimy się czegoś złego. Jeśli np. żonaty mężczyzna przyjmuje zaproszenie od samotnej kobiety na spotkanie we dwoje albo pijak idzie z kolegami do baru postanawiając, że pić nie będzie. Oczywiście każdą taką sytuację należy rozpatrywać indywidualnie, gdyż każdy z nas jest inny, ma inne słabości. O powadze sprawy powinno zdecydować sumienie. Ważne też będzie trzymanie się w tym względzie wskazówek spowiednika...
Grzechem nazywamy zło chciane przez człowieka. Wypadku nikt przy zdrowych zmysłach nie chce. Jeśli siadam na rower czy za kierownicą samochodu narażam się na wypadek (zło) ale nie na grzech (zło chciane przez człowieka). Nie można więc rozpatrywać sprawy w kategoriach okazji do grzechu. Chyba że wiem, iż często odzywa się we mnie żyłka rajdowca i robię na drodze różne głupie rzeczy...
Poza tym w ocenie niebezpieczeństwa wypadku należy zachować roztropność i umiar. Jazda na rowerze czy normalna, ostrożna jazda samochodem nie są narażaniem życia. Prawdopodobieństwo wypadku jest w gruncie rzeczy minimalne. Podejmowane ryzyko jest więc w pełni uzasadnione...
J.