Zakopane Talenty 17.01.2023 18:24
Szczęść Boże, piszę być może w związku z głupią sprawą, ale: Mamy w Ewangelii przypowieść o talentach, minach itd., które w symboliczny sposób obrazują to, że zostaliśmy przez Boga w różnoraki sposób obdarowani, różnymi talentami, zdolnościami i zainteresowaniami.
Ja postanowiłem się swoim zainteresowaniom bliżej przyjrzeć i udało mi się ich dosyć dużo wyodrębnić. Ale mnie to męczyło, bo wypisałem ich ok. 30, a przecież nikt nie ma tylu czasu, aby taką mnogość pasji rozwijać. Co więcej, dzisiaj się im przyjrzałem i zdałem sobie sprawę, że większość z nich to po prostu jakieś sympatie do danych dziedzin, a nie faktycznie zainteresowanie, coś w tym chcę się rozwijać. I z tych ok. 30 wybrałem 6, które faktycznie uważam za swoje pasje i coś, w czym chcę się rozwijać, co lubię i mnie interesuję. Ale mam wrażliwe sumienie i pojawił się szatański podszept, że decydując się na tylko 6, resztę zakopałem i zmarnowałem, przez co jestem nieużytecznym sługą, o czym czytamy w tej przypowieści. Przebadałem to na rozum i myślę, że to nie jest grzech z mojej strony, ale jest taka właśnie myśl. Czy to grzech? Co myśli Pan Odpowiadający?
Pan Jezus zganił tego, który mając jeden talent nie zrobił nic, by go pomnożyć. Chodziło więc o lenistwo a nie o to, że człowiek musi rozwijać wszystkie uzdolnienia jakie ma. Bo faktycznie mógłby nie dać rady. Ale...
Nie patrzyłbym na przypowieści o talentach czy minach jak na przypowieści o potrzebie rozwijania jakichś uzdolnień, które się w sobie dostrzega. No bo czemu Pan Bóg miałby człowieka sądzić za to, że mając np. uzdolnienie do gry na skrzypcach za mało ćwiczył? Cóż złego się stało nawet jeśli ten ktoś nie został np. pierwszym skrzypkiem w jakiejś renomowanej orkiestrze? Nawet jeśli w żadnej orkiestrze nie gra, stało się coś złego? Ano nie. Owe talenty to raczej coś mniej konkretnego. To wszelkie złożone w nas dobro. Mamy je swoim wysiłkiem pomnażać, pomnażać to, co w nas dobre, a nie zadowolić się tym, co jest i mówić "jakim mnie Panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz".
Ot, ktoś został rodzicem. Chodzi o to, by starał się jak najlepiej wypełnić to zadanie, a nie ciągle mówić, że się nie nadaje i spychać swoje obowiązki w tym względzie na innych. Albo ktoś pracuje jako budowlaniec. Z czasem powinien nabierać doświadczenia i swoją pracę wykonywać lepiej, jak najlepiej, dla dobra innych, a nie mieć wszystko w nosie, niczego się nie uczyć i być partaczem jak na początku kariery. To też praca nad cechami charakteru. Ot, jestem kłótliwy, Chodzi o to, by rozwinąć w sobie zdolność do unikania sporów, a nie mówić że taki już jestem i nic nie da się zrobić. To samo w kwestii pożądania pieniądza: trzeba rozwijać w sobie hojność, a nie pozostać skąpcem, jakimś się było w młodości do końca życia....
J.