Gość098 04.11.2021 15:00

Szczęść Boże,

Mam pytanie dotyczące nieczystych myśli o podłożu seksualnym. Problem ten nurtuje mnie jak wiele osób zadających tutaj pytania.
Otóż Odpowiadający (J.) konsekwentnie twierdzi, że materia grzechów przeciw VI Przykazaniu Bożemu (a więc także nieczystych myśli) jest ZAWSZE ciężka i wszystko zależy od świadomości i dobrowolności czynu.
Czy Odpowiadający mógłby podać źródło z którego czerpie taką wiedzę? Czy mógłby wskazać oficjalny dokument Kościoła Katolickiego, który by to potwierdzał? Kodeks Kościoła Katolickiego nie wymienia nawet nieczystych myśli jako grzechów przeciw VI Przykazaniu Bożemu. Nigdzie też nie znalazłem w KKK informacji, że materia grzechów przeciw VI Przykazaniu Bożemu jest ZAWSZE ciężka.... Jak Odpowiadający ustosunkuje się do tego? Czy nie jest przypadkiem tak, że grzechem ciężkim są tylko takie myśli, w których rodzi się zamiar popełnienia grzechu ciężkiego, np. uwiedzenia mężatki albo gwałtu? Nie mam wątpliwości co do tego, że takie myśli są grzechami ciężkimi, ponieważ trudno by były one nieświadome lub niedobrowolne i faktycznie dotyczą materii ciężkiej (mimo, że do danego czynu jeszcze nie doszło). Niemniej jednak czy grzech ciężki popełnia nastolatek, który ŚWIADOMIE I DOBROWOLNIE przez KILKA SEKUND wyobraża sobie stosunek seksualny z koleżanką celem oceny czy jest ona dla niego atrakcyjna i w ten sposób odkrywa on swój gust i preferencje seksualne, co może mieć ważne znaczenie przy wyborze żony? Czy grzech ciężki popełnia dorosły mężczyzna stanu wolnego, który jest ewidentnie adorowany przez koleżankę z pracy i wyobraża on sobie ŚWIADOMIE I DOBROWOLNIE przez KILKA SEKUND (ale WIELOKROTNIE) obcowanie seksualne z nią celem rozeznania czy współżycie seksualne z nią dawałoby mu satysfakcję, i decyzji jak w takim razie odpowiedzieć na te zaloty? Czy grzech ciężki popełnia narzeczony, który ŚWIADOMIE I DOBROWOLNIE rozmarza się w myślach NA KILKA SEKUND wyobrażając sobie PEŁNE SZACUNKU I PODMIOTOWEGO TRAKTOWANIA współżycie seksualne w jego przyszłym małżeństwie? To są wszystko sytuacje z życia wzięte i nie wyobrażam sobie, by były one grzechem ciężkim. Takie "nieczyste myśli" są ściśle związane z Człowieczeństwem i torturami byłoby zabranianie ich komuś. Nie piszę tu wcale o rozbudowanych, zaplanowanych, długotrwałych fantazjach kończących się orgazmem, ale o naprawdę krótkich myślach (ale ŚWIADOMYCH I DOBROWOLNYCH). Co Odpowiadający o tym sądzi?

Polecam artykuł o. Ksawerego Knotza OFMcap, w którym podkreśla on, że "Dopiero moment ustosunkowania się do tych wyobrażeń i świadomego zaangażowania woli decyduje o popełnieniu lub nie grzechu powszedniego".

https://teofil.dominikanie.pl/artykul/zrozumiec-seksualna-pokuse/

oraz artykuł tegoż zakonnika, w którym interpretuje on Słowa Jezusa na temat pożądliwego patrzenia na kobietę i podkreśla różnicę między pożądliwością cielesną na poziomie psychoseksualnym, a pożądliwością serca.

https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/zblizenia201102-pozadanie.html

Bardzo bym prosił, aby Odpowiadający zweryfikował swoją wiedzę na temat nieczystych myśli w ujęciu Kościoła Katolickiego. Jest to przedmiot duchowego sfrustrowania wielu młodych ludzi o wrażliwych sumieniach, którzy popadają w coraz większą nerwicę zastanawiając się czy ich myśl trwała 1 sekundę czy 2 sekundy, czy była świadoma, czy była dobrowolna.
Trudno mi uwierzyć, że Bóg aż tak srogo podchodzi do nieczystych myśli i potrafi z ich powodu kogoś potępić.
Dziękuję za odpowiedź.

Odpowiedź:

Że materia wszystkich grzechów przeciw VI i IX przykazaniu jest z natury swojej ciężka to coś, co można przeczytać w każdym podręczniku teologii moralnej. I tak piszę w internecie nie tylko ja, ale i różni autorzy na innych katolickich stronach. Na przykład

https://opusdei.org/pl-pl/article/temat-35-szoste-przykazanie-dekalogu/
https://adonai.pl/czystosc/?id=249
https://www.niedziela.pl/artykul/2936/nd/Nieczystosc

Gdy chodzi o myśli przez kilka sekund zasadne jest pytanie, czy faktycznie chodzi o działanie świadome i dobrowolne. Zwłaszcza zwróciłbym uwagę na ową dobrowolność. Może chodzić o pokusę, nie o grzech. Proszę jednak wybaczyć: świadome i dobrowolne wyobrażenie sobie, jak by to było z narzucającą mi się koleżanką, żeby zdecydować czy ulec jej namowom czy nie, to już nie jest pokusa. Nawet jeśli trwa to tylko kilka sekund. To dość cyniczne podejście do sprawy, czy opłaca mi się zgrzeszyć (czy będzie wystarczająco przyjemnie) czy nie.

Że myśli to powód frustracji.... Pisałem dziesiątki, jeśli nie setki razy, że niechciane myśli wcale nie są grzechem. Nie wiem co miałbym jeszcze napisać, żeby to do niektórych dotarło. Wiem, myśli rozgrywają się w ludzkiej głowie, więc człowiekowi się w niej nie mieści, że nie musi być wcale za nie odpowiedzialny. Ale tak jest. Niechciane nie są grzechem. Trzeba podchodzić do tego rodzaju sytuacji ze spokojem i zajmować myśli czymś innym. Nie chcę ich, więc nie ma grzechu. Natomiast jeśli chcę, i nie jest to parosekundowe poddanie się pokusie, po którym przychodzi opamiętanie, ale działanie z premedytacją... To o czym właściwie mówimy?

Kluczem do rozwiązania tego problemu nie jest więc zmiana oceny takich czynów przez teologię moralną, ale umiejętne ocenianie w jej świetle własnego postępowania. To nie materia takich czynów jest lekka, ale okoliczności związane ze świadomością i dobrowolnością sprawiają, że mogą nie być grzechami ciężkimi. Zresztą równie częstym i poważnym problemem związanym z myślami są pojawiające się w głowie całkiem wielu ludzi myśli bluźniercze. Gdybyśmy poszli drogą uznania, że to nie ciężka materia, to do czego byśmy doszli? Że wolno przez kilka sekund bluźnić Bogu? A co: jak 10 sekund to już nie? A czemu nie 12 sekund? A czemu nie minuta? Albo dwie? Albo osiem godzin i 34 minuty?

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg