Gość 09.10.2019 15:28
Mam bardzo męczące mnie pytanie. Mianowicie jestem skrupulantką, po spowiedzi przypininają mi się grzechy z przeszłości,ktore kiedyś wyznałam być może nie jakoś dokładnie i męczy mnie to ide do spowiedzi, a później dalej czuje,że coś zapomniałam potem boję się podejść do Komunii bo boję się, że będzie świętokradzka i przeżywam okropne wątpliwości. Jestem też osobą chorą na nerwicę lękową, ktora mecza niespokojne myśli i traf chciał jak stwierdził lekarz,że lęki umieściły się w sferze religijnej bo jest ona dla mnie szczególnie wrażliwa. Nawet jeśli opuszcze msze świętą z powodu złego samopoczucia, a ostatnio przechodze kryzys w chorobie więc pozostałam w domu oglądając msze świętą w internecie to mino to mam wyrzuty,ze moze powinnam byla mimo zlego stanu pojsc. Wiem,ze Pan Bog wie co mam w sercu i jak sie czuje, ale nie wiem czy to chęć bycia perfekcyjna w kwesti religijnej, ale chyba tak . To powoduje lęki później powracanie do przeszłości i do przewinień z przeszlosci i ciagle mysli i analizowanie czy aby na pewno z okreslonych kwestii sie dobrze wyspowiadałam..i to bardzo męczy. Kiedyś jak byłam młoda spowiadałam sie szczerze, ale o pewnych grzechach np w materii seksualnej mowilam nie ze szczegolami tylko bardziej ogolnie, ale kapłani nigdy nie dopytywali o więcej sprawiając wrażenie,że wiedzą o co chodzi. Dzisiaj po latach kiedy czlowiek dojrzał spowiadam się aż za dokładnie z ogromnymi szczególami i dlatego mam wyrzuty,ze kiedys tak nie robilam i zaraz pojawia się watpliwosc czy w takim razie te przeszle spowiedzi byly wazne skoro te obecne wygladaja inaczej bardziej otwarcie? Bardzo się tego lękam,że nieświadomie tak się stało. Potem zaczynam się zastanawiac czy moje małżenstwo jest ważne jesli przed ślubem z jednego grzechu spowiadałam się bardziej ogólnie niż ze szczegółami. Wiem,ze nie chodzi w spowiedzi by byla idealna i że Pan Bog nam przebacza i wiem, że w znacznej mierze ja sama doszukuje sie uchybień i nie umiem przebaczyć sama sobie że kiedys nie byłam taka dokladna jak dzisiaj, ale co ksiądz o tym myśli?
Potrzebuje odpowiedzi duchowej. Teraz lęki w tej kwestii mi się nasiliły, do tego po dwóch latach starań z mężem oczekujemy dziecka, te lęki nie pozwalają mi na spokój,ktory jest szczegolny w tym czasie. Mimo ciąży rozpoczelam leczenie,ktore bedzie lepszym rozwiazaniem niz ciągle lęki. Bardzo mi smutno,ze w tej sferze akurat lęki się umieściły bo nie wyobrażam sobie życia bez Chrystusa , ale tez wiem,ze nie chodzi o perfekcyjnosc w wierze i spowiedzi, a mimo to bardzo się lękam że zrobiłam cos nie dokladnie i to sprawi, ze spowiedz ta byla niewazna kolejne w zwiazku z tym tez mimo iz nigdy nie zataiłam celowo jakiegokolwiek grzechu. Pozdrawiam i proszę o wspomożenie duchowe w tych lękach.
No tak... Wyjaśniam: nie jestem księdzem. Może najpierw odpowiedzi na konkretne pytania.
1. Ewentualne przyjęcie sakramentu małżeństwa w stanie grzechu ciężkiego nie ma wpływu na jego ważność. Małżeństwo powstaje przez zgodę na zawarcie małżeństwa wyrażoną przez narzeczonych w obecności świadka urzędowego (księdza) i dwóch innych świadków. Istnieją oczywiście różne przeszkody do ważnego zawarcia małżeństwa, ale stan grzechu ciężkiego akurat taka przeszkodą nie jest. W takim przypadku łaska tego sakramentu odżywa po ważnej spowiedzi, ale małżeństwo cały cas jest ważnie zawarte.
2. Dokładność spowiedzi... Po pierwsze, wyznania w sakramencie pokuty domagają się tylko grzechy ciężkie. Po drugie, chodzi o określenie co się zrobiło i ile razy. W kradzieży na przykład jest istotne ile się ukradło, ale opisywanie mechanizmu kradzieży nie jest potrzebne. "Kłóciłem się z rodzicami" w zupełności wystarcza, jeśli kłótnie nie przybierały jakichś szczególnie drastycznych form obrzucania wyzwiskami czy rękoczynów. A w grzechach przeciwko 6 przykazaniu opisywanie szczegółów jest wręcz niewskazane. Co się zrobiło, ile razy. Zdrada małżeńska, współżycie przed ślubem, samogwałt, korzystanie z pornografii itd itp, bez opisywania szczegółów. Chyba że coś jest w tym wszystkim istotne dla oceny czynu. Np. stan cywilny tego, z którym się zdradzało (czy to podwójna zdrada małżeńska). Ale nie powinno się wręcz mówić o szczegółach. Gdyby np. spowiadała się kobieta trudniąca się niegdyś prostytucją, to wystarczy, jeśli powie że tym się trudniła i przez jaki czas. Reszta nie ma znaczenia. Oczywiście gdy przy okazji pojawiły się inne grzechy - np. okradanie klientów, udział w pobiciach itd, to należałoby to wyznać, ale to przecież inny grzech, pośrednio tylko związany z tym przeciw 6 przykazaniu...
3. Lęk... Napisała Pani między innymi, że owe problemy mogą wynikać z chęci bycia perfekcyjną. Otóż to. Bywa, i to całkiem często, że właśnie to lezy u podstaw koszmaru skrupułów: pragnienie bycia perfekcyjnym. Proszę zauważyć, że jest w tym ukryte pragnienie, żeby Bogu niczego nie zawdzięczać. Owszem, byłem grzeszny ale teraz jest OK i jestem całkowicie w porządku. Chyba nie tego Pan Bóg od nas oczekuje. Bardziej niż idealnej bezgrzeszności oczekuje, że będziemy czynić dobro. To dużo ważniejsze, niż różne drobne uchybienia wynikające z pospiechu, zdenerwowania, nieprzezwyciężenia jakiegoś małego egoizmy czy ogólnie, ludzkiej słabości. Moja rada brzmi więc: proszę skoncentrować się na czynieniu dobra, ne na zastanawianiu się, czy wszystko było idealnie.
Oczekuje Pani dziecka... To dobry moment, żeby się przestawić z tego myślenia o odrzucaniu zła na myślenie o pragnieniu dobra. Będzie Pani musiała dziecku dużo dobra dać. Nieprzespane noce, zmęczenie, urobienie po łokcie. Z perspektywy tej wielkiej pracy to, że Pani trochę ponarzeka, trochę się zdenerwuje, w jednym czy drugim momencie straci cierpliwość i będzie miała dość nie ma większego znaczenia. Ważne będzie to dobro świadczone dziecku, rodzinie. Niech Pani tak spróbuje patrzyć na swoje życie. Bez obawy, że Bóg czegoś złego może się w Pani dopatrzyć, za to z nadzieją, że dostrzega dobro, które Pani światu daje...
J.