Gość 06.10.2017 20:10

1.Czy umówienie się na korepetycje w niedzielę to grzech(tylko umówienie się, zapytanie się o stawkę itp.), bo zajęcia odbywają się inny dzień?

Nie zaniedbałem Mszy, ani chyba nawet obowiązków rodzinnych, ale nie ukrywam, że cieszyłem się, że udało mi się umówić. Napisałem po prostu późnym wieczorem i tego samego dnia uzyskałem odpowiedzi.

Chyba nie myślałem o tym, że to niedziela i że może nie powinienem.

Ale może warto wiedzieć na przyszłość, bo miałem wątpliwości, a mimo to przystąpiłem do Komunii (mam ostatnio skrupuły i uznałem tym razem, że nie chcę iść po 1-2 tygodniach od ostatniej spowiedzi do kolejnej).

Zacząłem się zastanawiać jeszcze przed samą spowiedzią, czy nie świętokradzka itp. i w efekcie zaraz po przyjęciu rozbolało mnie gardło...

Dręczą mnie te skrupuły, a szczególnie teraz, gdy dotyczą czynu nie tylko myśli.

2. Miałem okazję zobaczyć sprawdzian(w szkole) dzień przed tym, gdy mieliśmy go napisać.

Tak się złożyło, że nie znałem zakresu materiału, którego dotyczy i postanowiłem przeczytać polecenia. Nie chciałem zaglądać do konkretnych przykładów, ale kilka widziałem i to wprowadziło mnie w wątpliwości.

Postanowiłem się nie przygotowywać dokładnie pod kątem tych przykładów, nie zrobiłem żadnej ściągi, a na sprawdzianie ostatecznie dostałem chyba inną grupę(przynajmniej mniej wątpliwości).

Czy to było coś złego? Zdjęcie sprawdzianu miał ktoś z naszej klasy(widocznie rok wcześniej było to samo).

Ja nie lubię ściągania i nigdy chyba ściągi sobie nie przygotowałem, chociaż pewnie pojedyncze zadania zdarzyło mi się parę razy ściągnąć, czy dopytać o nie, a komuś podpowiedzieć, czy dać odpisać
zdarza się tak czasem...

Zresztą mam wrażenie, że istnieje dosyć duże przyzwolenie na to w naszym społeczeństwie, nawet wśród nauczycieli, którzy potrafią sobie z tego zażartować, więc chyba coś takiego nie jest grzechem ciężkim?

Oczywiście inaczej pewnie należy oceniać ściąganie na maturze, egzaminach zawodowych, a inaczej na sprawdzianie z jakiegoś przedmiotu, z którego wiedzy się nie ma zamiaru pogłębiać. Czy myślę słusznie?

Ale jak było w tym konkretnym przypadku? Gdybym wiedział z czego dokładnie będziemy to pisać, to nie wiem, czy bym zerkał do tego. A jak z podpowiadaniem dawaniem odpisać? W szkole, w której jestem raczej nie ściąga się całych sprawdzianów od innych, ale sugestia lub 1-2 zadania zamknięte czasem już coś daje. Jak się do tego odnosić? Milczeć niezręcznie, całkowite odmówienie byłoby dosyć dużym wyłamaniem się, chociaż nikt by za to się może poważnie nei obraził. Z drugiej strony, czy dawanie odpisać jest słuszne? Trudno mi powiedzieć, bo np. danie sugestii komuś na matematyce, gdy i tak sam musi policzyć nie jest może takie złe. Ale np. na historii podanie dokładnej odpowiedzi? Tylko znowu z drugiej strony ja na profilu historycznym nie jestem. Jak się do tego odnosić? Czy ściąganie to grzech lekki(co nie znaczy oczywiście, że jest ono słuszną postawą)?

Odpowiedź:

1. Nie widziałbym tu grzechu. Przecież chodziło tylko o korespondencję. 

2. Nie widziałbym grzechu w tym, że widziałeś wcześniej pytania. Przygotowywałeś się przecież normalnie. A ściąganie.. Cóż, jest nieuczciwością. Faktycznie, w naszych środowiskach tolerowaną, ale nieuczciwością. Trudno twierdzić, ze taka nieuczciwość nie jest najmniejszym grzechem. To jest zdecydowanie złe, choć fatycznie, raczej nie grzech ciężki. 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg