nawrócenie 06.09.2017 19:11

Chciałbym zapytać o te trzy fragmenty z Listu do Hebrajczyków i tylko na tych się skupić. Mam bowiem do nich pytania i może Pan będzie umiał mi wyjaśnić:

- jest „niemożliwe odnowić ku nawróceniu” tych ludzi
- „nie znajdzie miejsca na nawrócenie” ta osoba
- „nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy”

Teraz zadam te pytania. Bardzo proszę, o odpowiedź na te wszystkie pięć:

1. Do czego nie mogą się nawrócić ci ludzie? Czy do miłości, czy do wiary ponownie, czy do żalu, czy do pokuty, czy do poprawy, czy do sumienia, czy do nadziei, czy do zaufania Bogu, czy do wiary, że może być im odpuszczone, czy do mówienia przez nich samych Bogu: „tak zbaw mnie Boże, pozwalam Ci na to i chcę Twego Miłosierdzia”, czy do uznania, że: „tak Boże jestem grzeszny, a ty Dobry”, czy do umiłowania przez nich bardziej Boga i dobra, a porzucenia miłowania zła? Czy do tego nie mogą się nawrócić? Jak rozumieć to nawrócenie? Jak rozumieć to nawrócenie, które dla „Marcina” jest możliwe, a dla „Darka” jest niemożliwe? Do czego jest dla „Darka” niemożliwe się nawrócić?

2. Dlaczego jest niemożliwe by „Darek” się nawrócił? Z czego to wynika? Czy jest ta niemożliwość nawrócenia ostateczna (taka jak znaczy samo to słowo – niemożliwe=niemożliwe po prosu na zawsze), co wiąże się z na wieczność odjętym dostępem do zbawienia i bycia w niebie i jest to wyrok potępienia do piekła, bo na to nawrócenie już nie ma miejsca? Co to znaczy? Dlaczego nie ma miejsca? Z czego to wynika? Dlaczego „Darek” nie może się nawrócić? Dlaczego nie znajduje na nawrócenie miejsca? Dlaczego nawrócenie jest dla „Darka” niemożliwe? Niemożliwe na zawsze?

3. Co to znaczy, że „nie ma miejsca” na nawrócenie. Co znaczy takie określenie? Czy znaczy to, że nawrócenie jest po prostu już nie możliwe na zawsze, bo jak dalej Hebrajczyków mówi: „szuka się ze łzami nawrócenia, ale nie znajduje się na to nawrócenie miejsca”? Czy z kolei sam zwrot: „ze łzami” oraz „szuka a nie znajduje”, nie wskazuje na to, że taka sytuacja jest już na zawsze? I czy nie wskazuje to - poprzez to wszystko - na skazanie na piekło, na sąd i na ogień?

4. Czy po tym co przed chwilą napisałem, nie należałoby stwierdzić, że nabiera sensu to, dlaczego „Darek” z przerażeniem oczekuje już tylko na sąd i ogień? Szukał ze łzami nawrócenia, niemożliwe jest by się nawrócił, więc ma już tylko przeraźliwe oczekiwanie na sąd i na ogień? Czy nie trudno mu się dziwić? Bo piekło, potępienie na wieki, już ma, i jest nim to przerażenie, a brakuje tylko tego ognia piekielnego, bo nawet został już osądzony – jak szatan?

5. Co to znaczy, że nie ma JUŻ dla „Darka” ofiary przebłagalnej za grzechy? Wczoraj jeszcze była, ale dziś już jej nie ma - co to znaczy nie mieć dla siebie ofiary przebłagalnej za grzechy?

Pomocą w odpowiedzi może być sedno ukryte w tym poniżej:

- Do czego jest dla „Darka” niemożliwe się nawrócić już nigdy?
- Dlaczego jest niemożliwe by „Darek” się nawrócił już nigdy?
- Co to znaczy, że nie ma JUŻ dla „Darka” ofiary przebłagalnej za grzechy?

Bardzo dziękuję za odpowiedź na te 5 pytań. Są one dla mnie bardzo ważne.

Pozdrawiam.

Odpowiedź:

Zastawiałem się czemu pytający nie podał, o które dokładnie fragmenty Listu do Hebrajczyków chodzi. Zwłaszcza że nie są do dokładne cytaty. No i znalazłem;

http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=368236&t=368236

Szczerze? Nie mam najmniejszej ochoty odpowiadać na to pytanie. Bo tak można w nieskończoność. Ale.. Przełamię się. 

Znalazłem w Liście do Hebrajczyków tylko pierwszą i trzecią frazę. 

"Niemożliwe jest bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a [jednak] odpadli - odnowić ku nawróceniu". (Hbr 6,4)

Tu wyraźnie chodzi o apostatów. 

"Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników". (Hbr 10, 26)

Tu chodzi o grzeszników w szerszym znaczeniu. 

Jak napisano w przypisie do obu tych cytatów w Biblii Tysiąclecia Kościół odrzucił taka interpretację tych tekstów, która uniemożliwiałaby apostatom czy innym grzesznikom przebaczenie i powrót do wspólnoty wierzących. Ten pierwszy problem rozstrzygnięto taka a nie inaczej już najpóźniej w IV wieku. Bo chodziło o tych, którzy załamali się w obliczu prześladowań, a w IV wieku prześladowania w Cesarstwie Rzymskim ustały. Ale już wcześniej oczywiście się o to spierano. W połowie III wieku nie chodziło już jednak nawet o to, czy można takich przyjmować do Kościoła, ale jaką powinni przebyć drogę pokuty. Zobacz TUTAJ

Drugi... Kościół praktykę pokuty, choć nie spowiedzi usznej, zna od bardzo dawna. Zawsze była możliwa pokuta za grzechy, choć zazwyczaj kończyło się na wieloletniej, publicznej pokucie, którą wyznaczał biskup, a pokutujący nie mógł przyjąć Komunii. I nawet nie wolno mu było być na drugiej części Mszy. Nota bene ślad tego mamy w jednej ze śpiewanych dziś w kościele, a opartej na bardzo starej modlitwie pieśni: "Dziękujemy Ci, Ojcze nasz". Ostatnia zwrotka tej pieśni kończy się słowami: kto święty, niech przystąpi, kto zaś nim nie jest, niech czyni pokutę...

Warto dodać, że to wszystko działo się zanim jeszcze Kościół uznał List do Hebrajczyków za pismo należące do kanonu ksiąg świętych. Bo przez parę wieków list ten nie był uznawany za kanoniczny na Zachodzie (podobnie jak Apokalipsa na Wschodzie). Na pewno więc nie można uznać, że nawrócenie apostaty czy innego grzesznika jest zupełnie niemożliwe. Ale teksty te wyraźnie wskazują, jak ogromne to zło. Znacznie większe niż zło czynione przez niewierzącego. Na pewno nigdy więc żadnego zła nie powinniśmy w sobie lekceważyć...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg