Gabrysia 11.01.2013 23:12
Witam :) Mam tym razem może takie trochę dziwne pytanie, które nasunęło mi się ostatnio:
1. Mówi się, że Bóg jest wszechwiedzący i miłosierny. Skoro jest wszechwiedzący to zanim stworzył pierwszych to już powinien wiedzieć, że ludzie się zbuntują i wielu zostanie potępionych... Czyli jak interpretować fakt, że jest miłosierny?
2. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego zwierzęta cierpią przez człowieka... W sumie to mówi się, że one duszy nie mają, ale jednak czują, więc... generalnie po co Bóg dał im życie, skoro wiele z nich tylko się męczy bez celu?
Wierzę, że to wszystko ma jakiś sens, a to, że czegoś nie rozumiem wcale nie znaczy, że to jest bez sensu :) Dziękuję za odpowiedź.
Ps. Podziwiam cierpliwość Odpowiadającego, bo często odpowiada kolejny raz na pytanie podobne oraz pisane w strasznie "niefajny" sposób i jeszcze się przy tym "uśmiechnie" i jest miły. Dziękujemy! :)
Dziękuję za dobre słowo...
1. Podejrzewam, że Bóg znając przyszłość widział, że ostatecznie zwycięży. Że stworzenie człowieka się "opłaca". Co to znaczy?
Próbuję (oczywiście nieudolnie) wczuć się w Boga. Stworzył świat duchowy. Potem wpadł na pomysł stworzenia świata materialnego.Świat materialny jest świetną maszyna. Materia w przyrodzie krąży w niesamowity sposób. Zwłaszcza gdy chodzi o organizmy żywe. Każdy po śmierci potrafi się dzięki różnym innym organizmom i procesom rozłożyć znów do materii "podstawowej". Ale Bogu tej doskonałości było mało. Postanowił część tej materii połączyć ze światem duchowym. Siła rzeczy światem, w którym istotny nie są poddane procesom życiowym, pewnym prawom, ale są całkowicie wolne. Bóg postanowił to zrobić tak, by powstał człowiek - posiadający nieśmiertelną i wolną duszę oraz podlegające zwykłym procesom świata przyrody.
Na pewno wiedział, że człowiek może się przeciw Niemu zbuntować. Ale pokochał to połączenie materii i ducha. Stworzył człowieka z miłości. Nie sądzę jednak, by tworzył człowieka, gdyby wiedział, że ten eksperyment mu się kompletnie nie uda. Wręcz przeciwnie. Myślę, że Bogu musi się udać.
Nie znaczy to, że piekło będzie puste, że nikt się nie potępi. Chcielibyśmy, żeby tak było. I Bóg pewnie też chce. Ale mający wolna wole człowiek może się potępić. Tyle że mało prawdopodobne, by to wszystko miało być klęska Boga. Ta trudna historia człowieka musi się skończyć happy endem. Zbawić musi sie taka rzesza ludzi, żeby się Bogu "opłacało". A potępionych musi być na tyle mało, by straty nie były zbyt wielkie...
Mam nadzieję, że zostanę zbawiony. Już dziś jednak dziękuje Bogu, że istnieję. I że będę istniał przez cała wieczność. Bo wydaje mi się, że istnienie zawsze jest bardziej sympatyczne od nieistnienia. Zwłaszcza, że jest niebo. Ale podejrzewam że piekło nie będzie takie straszne, jak je czasem malują.
Istota piekła jest oddzielenie od Boga. Nie smażenie się w kotłach. Potępionych będzie bolało, że mogliby być blisko Boga, a nie są. Będzie ich bolał ich własny wybór. Przez swój egoizm, nieumiejętność kochania, będą wiecznie nienasyceni. Ale mam nadzieję, ze nawet wtedy nie będą jak Hiob wołali, ze lepsze by dla nich było, żeby nigdy nie zaistnieli...
2. Odpowiadający ma nadzieję że cierpienie zwierząt nie jest na tyle straszne, by oskarżać Boga, że je męczy...
J.