Miriam 03.11.2007 02:03
Szczęść Boże!
Zdecydowałam się napisać po raz kolejny, tym razem po dłuższej przerwie, albowiem nurtuje mnie pewien problem, z którym nie do końca potrafię się uporać. Otóż... Wytrwale modliłam się w pewnej sprawie*, być może nawet po ludzku beznadziejnej... i Pan Bóg mnie wysłuchał. To było po prostu niemożliwe, a spełniło się. Pragnę nadmienić, iż nie poprzestałam jedynie na modlitwie, ale również podjęłam pewne radykalne działania, które pomogły mi w realizacji mego pragnienia. [nie wiem, czy intencja moja podoba się Bogu i czy jest zgodna z Jego wolą- mam taką nadzieję...] Zostałam ponad wszelką wątpliwość [!] wysłuchana- acz niecalkiem; to, o co tak proszę zarówno mam jak i nie mam- szczęście, które wybłagam żarliwą modlitwą i wywalczę dzialaniem własnym wymyka mi się z rąk na etapie gdy 'już jestem w ogródku, już witam się z gąską'. Jednocześnie tym więcej się modlę- gdyż już wiem, że Bóg naszą modlitwę- lub jej brak w swoich planach uwzględnił [i są to z mojej strony częste modlitwy wymagające swego rodzaju 'poświęcenia' -Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego etc. ], tym częściej przyjmuję Sakramenty i uczestniczę we Mszy św. ...
W związku z powyższym- co w takiej- dość szczególnej- sytuacji powinnam czynić? Otrzymuję dokładnie to, czego pragnę, jednak później w pewnym sensie tracę. Wiem, że nie przestanę się o to modlić, ale nie wiem jakie postępowanie byłoby w moim przypadku najwłaściwsze. Bardzo proszę o odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie Odpowiadających
*ps. dodam tylko, że chodzi tu o przychylność i w konsekwencji miłość drugiej Osoby...