Jacek
08.04.2004 05:00
Chciałbym dowiedziec się więcej na temat onanizmu i proszę o wskazanie mi drogi do duchowego oczyszczenia i wzrostu osobowego w odniesieniu do poniższych pytań.
Pytania swoje kieruje w kontekscie ostatniej, z dnia: 30.03.2004, wypowiedzi.
1. Jakie musi byc kryterium wolności osoby (np. dotychczas popełniającej ten grzech, chcącej się zmienic; osoby de facto zniewolonej, czyli nie podejmujacej w pełni wolnych wyborów, kierując się rozumem i intelektem jako siłą zarządzającą popędami), aby onanizm był grzechem (w znaczeniu ciężkim)- prosze także wskazac inną od represji, drogę do wychodzenia z nałogu oczywiscie przy współpracy z łaską sakramentalną.
2. Czy grzech onanizmu jest zawsze zlem najgorszym?-czy w przypadku osób niedojrzałych nie gorsze jest chore poczucie winy, które pogłębia lęk jednostki i jej zamknięcie się w sobie przed światem (który dodaje jej wciąż zawsze "grzesznych" podniet), czego konsekwencją jest niedorozwój osobowy i uczuciowo-emocjonalny (po długotrwałej represji, tj. tłumieniu uczuc zdaża się choroba psychosomatyczna-neurotyzm) i podważanie własnej wiary w Boga, który kocha mnie takiego jakim jestem, z moimi słabościami, _bezwarunkowo_?
Katechizm mówi o kwestii masturbacji jako o "poważnym nieporządku" i zaradza poznanie siebie - co jednak, gdy tematu w ogóle unikam i popadam w samonegację?
KKK 2352:
"(...)W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną."
3. Jak ustrzec się tego grzechu w okresie dojrzewania (naturalne zmiany biologiczne i psychiczne, których efektem jest dezintegracja prowadząca ku rozwojowi osobowości).
Z Bogiem
Jacek
//Mój grzech dziś leży u mych stóp...(WMU)
Odpowiedź:
Odpowiedzi na Twoje pytania lepiej szukać w książkach. Tam siłą rzeczy sprawy te są wyłuszczone dokładniej. Ale spróbujmy...
Na początek przypomnienie prawd podstawowych. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że z nałogami należy walczyć a nie szukać dla nich usprawiedliwienia. Człowiek jednak odpowiada za swoje czyny; zbyt łatwe szukanie okoliczności łagodzących (choćby w postaci braku wolnej woli) nie jest dobrą drogą ku wyzwoleniu. Po drugie warto pamiętać, że nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Dlatego osąd w kwestii ciężaru winy trzeba zostawić spowiednikowi. Po trzecie nawet jeśli w danym przypadku konkretny czyn autoerotyzmu nie będzie grzechem ciężkim, to wielu mądrych spowiedników uważa, że jednak powinno się pójść do spowiedzi. Chodzi o to, by zbyt łatwo nie przechodzić nad upadkami do porządku dziennego.
1.W kwestii kryteriów wolności... Wydaje się, że raczej powinno się mówić o kryteriach braku wolności. To znaczy zakładamy, że każdy człowiek jest wolny, dopóki nie udowodni się czegoś przeciwnego... W praktyce spowiednicy nieraz stosują zasadę, że jeśli penitent wypełnia podane przez nich zalecenia, a jednak popada w grzech, to znaczy, że robi to nie do końca w sposób wolny...
Co do innych środków wychodzenia z tego nałogu... Podręczniki podają następujące rady:
a) budzenie szacunku dla siebie i własnego ciała
b) odkrycie i usunięcie przyczyn masturbacji (np. czynników erotyzujących psychikę człowieka lub inne ewentualne powody, jak poczucie osamotnienia, brak akceptacji wśród rówieśników, tłumienie w ten sposób negatywnych uczuć czy inne)
c) pomoc w wyjściu z przesadnego zajmowania się sobą i otwarciu się na innych
2.Katechizm mówi nie tyle, że popełniający ów grzech powinien poznać sam siebie, ile że spowiednik, w celu wyważenia swojej opinii powinien poznać penitenta. Bowiem – jak już powiedziano – nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Co do poczucia winy... Zadaniem spowiednika między innymi jest pomóc penitentowi w wyrwaniu się z z kręgu obsesji. Ma on budzić odwagę do walki z nałogiem, ufność w skuteczność podejmowanych prób mimo niepowodzeń, podnosić na duchu i ożywiać nadzieję zwycięstwa. Wtedy nie powinno dojść do owych skutków, o których piszesz... Trudno jednak zważyć co jest gorsze: grzech czy poczucie winy. Dobrze, że je mamy. Inaczej nie byłoby motywacji do walki z grzechem. Wmawianie sobie (czy pacjentowi) że nie ma grzechu to po prostu ślepy zaułek...
3. W okresie młodości należy przede wszystkim zwrócić uwagę na sprawy, o których była mowa w punkcie 1: porzucenie przesadnego zajmowania się sobą, otwarcie na innych, budzenie szacunku dla ludzkiego ciała, unikanie czynników erotyzujacych (np. czasopisma, filmy, rozmowy)...
J.