pytajaca 07.12.2010 20:29
1.Mam pytanie, w Ewangelii napisane jest , że w Niebie ani się zenić nie będziecie (mniej wiecej tak).Jak nalezy to rozumiec? Czy to znaczy, ze po smierci nie rozpoznam wlasnego meza? A tym samym i innych bliskich ktorych kochalam? Z jednej strony to rozsadne, bo co jezeli rozpoznam czesc a czesc nie, bo moze nie wszscy tam beda, czesc moze przeciez byc w piekle to bede sie martwic o nich, co by bylo bez sensu bo Niebo to taki stan duszy ktory nie dopuszcza przeciez zmartwien. Jak mysli odpowiadajacy, jaki sens w takim razie ma fakt zamierania malzenstwa, rodzenia dzieci, zawazywania przyjazni. Mowi sie ze nasze zycie sie nie konczy, wiec po co mielibysmy zapominac o tym co na ziemi?
2. Drugie pytanie dityczy objawien. Sama wierze na pewno w te z Fatimy. Wiem, ,ze Kościol nie nakazuje wiary w tego objawienia, ale interesuje mnie czy sam Odpowiadajacy w nie wierzy? Zaniepokoilam sie czytajac niedawno tutaj czyjes pytanie i insynuacje, ze moze za tymi objawieniami stoi diabel.
3.Ostatnie pytanie tyczy sie czasow ostatecznych. W Pismie Sw jest napisane ze na koniec czasow przyjdzie antychryst. Jak go rozpoznac? Jak nie dac sie zwiezc? Czy wystarczy zyc w Komunii z Bogiem, postepowac wg 10 przykazan, przyjmowac Komunie? Czy wtedy ma sie pewnośc, ze nie zostaniemy oszukani? Przeciez to oczywiste, ze on nie wywiesi sobie napisu: jestem antychrystem. Bedzie chcial nas oszukac. prosze o pomoc, bo bardzo sie boje. Ogolnie duzo sie mowi ostatnio o koncu swiata. Nie wierze w przepowiednie, ze nastapi on 24.12.2012 ale z drugie srtorny tyle teraz kataklizmow, wojen, itd. Pismo sw przeciez traktuje o tym, ze tak mniej wiecej beda wygladaly zapoiwedzi konca swiata. Co odpowiadajacy mysli na ten temat?
Z gory dziekuje, bo juz nie raz Odpowiadajacy J bardzo mi pomogl . Bog zaplac.
1. W niebie na pewno wszyscy się rozpoznamy. Przecież byłoby czymś z gruntu.. jak to nazwać.. powiedzmy... nieludzkim, gdybyśmy zdani byli na wieczne rozstanie. W niebie nie będzie natomiast zawierania małżeństw; nie będzie też relacji mąż -żona. Jak to możliwe?
Nie tak dawno o tym pisałem. Mogę się oczywiście mylić, bo nieba nikt dokładnie nie zna, ale proszę zajrzeć TUTAJ
2. Skoro Kościół uznał te objawienia za prawdziwe, to nie stoi za nimi diabeł. To, ze nikt nie musi wierzyć w ich prawdziwość nie znaczy, że są diabelskie. Po prostu wiara w nie nie jest konieczna do zbawienia...
3. Faktycznie dziś wiele słychać o wojnach i nieszczęściach. Nie wydaje się jednak, by jakoś było ich więcej niż dawniej. Ot, chociażby podczas drugiej wojny światowej walki toczyły się w znacznie większej ilości krajów. A kataklizmy... Też nie wydaje się, by było ich tak dużo. O tyle trudno te sprawy oceniać, ze trzeba by zajrzeć w jakieś statystyki. Ale pamięci nie ma co wierzyć, bo jest zawodna. I czasem mocno przesadzamy z tymi obawami. Ot, chociażby takie stwierdzenie: największa powódź od 50 lat. To znaczy, ze 50 lat temu była gorsza, prawda?
Na temat tego, czy faktycznie żyjemy w czasach ostatecznych pięknie kiedyś napisał o. Jacek Salij. Zajrzyj TUTAJ
I jeszcze jedno. W ostatnim dwudziestoleciu przeżyłem co najmniej dwie takie daty, które wedle przepowiadaczy były pewnymi datami końca świata. Rok 1994 i 2000. Te pamiętam. Problem w tym, że nie pamiętają owi wieszcze. Albo pojawili się nowi. Żeby zobaczyć, ze mówię prawdę, trzeba by zajrzeć do starych gazet...
Jestem przekonany, że koniec świata na pewno nie nastąpi w 2010 roku. Dlaczego? Bo Pan Jezus powiedział, ze nikt nie zna tej daty. A ja Mu wierzę...
J.