powder 27.09.2010 20:37

Witam. Piszę w dość istotnej dla mnie sprawie. Otóż dowiedziałem się ostatnio, iż po śmierci nie istnieje coś takiego jak małżeństwo. Wiadomo, nie ma ono racji bytu w sferze pożądania seksualnego czy w sensie prokreacyjnym. Ale. Dla mnie małżeństwo to stan pełnego oddania drugiej osobie i darzenia ją specjalną miłością (inną jak np. brata czy siostrę). Czy w takim aspekcie małżeństwo jako chęć dzielenia z drugą Duszą swych uczuć wraz z Bogiem ma rację bytu? Wedle moich skromnych i pewnie błędnych wierzeń na ten temat małżeństwo po prostu wejdzie na "wyższy poziom" gdzię pozbawi się go seksualnego pożądania a skupi się na czystej miłości dwojga ludzi w Jezusie Chrystusie. W innym wypadku sprawiałoby to, iż ziemska miłość do kobiety prócz sensu prokreacyjnego jest pozbawiona większego znaczenia, bo te miłość można ulokować gdzie indziej. Przejmuje mnie również fakt, iż sprawiałoby to, iż ta osoba nie byłaby już dla mnie nikim specjalnym, gdyż całość Bożej Rodziny byłaby dla mnie na równi bliska. Nie chciałbym utracić, aby osoba przestała zajmować specjalne miejsce w moim sercu. To samo tyczy się wszystkich moich bliskich, którzy teoretycznie przestaliby być bliskimi skoro każdy byłby mi tam bliski. Piszę to oczywiście w teorii, gdyż to głównie ode mnie samego i Bożej Łaski zależy kwestia mego zbawienia i pobytu w Niebie. Jednak lubie zamartwiać się rzeczami, które są odległe. Taka moja natura.

Odpowiedź:

Jezus wyjaśniał tą sprawę przy okazji problemu zmartwychwstania. Przytoczmy ten tekst (Mt 22, 23-32)

W owym dniu przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli go w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz powiedział: Jeśli kto umrze bezdzietnie, niech jego brat weźmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci - aż do siódmego. W końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [ za żonę ].

Jezus im odpowiedział: Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej. Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie. A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych".
 
Jezus uzasadnia tu starotestamentalnym cytatem, że istnieje zmartwychwstanie i życie wieczne. Problem małżeństwa wyjaśnia przy okazji. Ale faktem jest, że twierdzi, iż w niebie nie ma zawierania małżeństw. A pewnie i samych małżeństw, bo niby z którym mężczyzną miałaby być owa kobieta? 
 
Dlaczego? Zapewne dlatego, że wydoskonalona miłość nie potrzebuje, by bliski zajmował w sercu jakieś wyjątkowe miejsce, bo wszyscy takie wyjątkowe, ważne miejsce zajmują. A współmałżonek, z racji wspomnień, pewnie pod tym względem szczególnie, choć nie będzie to przeszkadzało w kochaniu innych...
 
J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg