Dostrzeganie=Wyrzucenie? 02.12.2025 19:30
Szczęść Boże. Pewna osoba rani bliską mi osobę. Są to kłótnie, złośliwości, sprzeczki słowne, gdzie raniący nie dostrzega, że jeśli coś niecierpliwi go w tej bliskiej mi osobie, to że lepiej było by jej "zło" dobrem zwyciężać, leczyć jej wady Miłością, Dobrem - a nie podjudzać, i robić złośliwości. Próbowałem ostatnio zwrócić mu uwagę na to, bo widzę jak ta druga osoba cierpi, ale raniący jest nieczuły, i bardzo do niej niecierpliwy.
Więc ostatnio próbowałem mu to pokazać, cytowałem fragmenty z Pisma, o zwyciężaniu zła dobrem, i inne.
Chciałbym w związku z tym zapytać o jedną rzecz, a mianowicie o sprawę drzazgi w oku bliźniego i belki w swoim. Czy Słowo z Pisma, które o tym mówi, należy rozumieć tak, że ja, abym mógł zwrócić komuś uwagę na to co źle robi, to muszę najpierw być doskonały i bezgrzeszny we wszystkich dziedzinach - tak że grzech mi się już nigdy nie zdarza, ani lekki ani ciężki?
Czy może chodzi o to, że nawet jeśli upadam w wielu dziedzinach, to liczy się to, że przynajmniej dostrzegam w sumieniu moje zło, płaczę nad nim, żałuję go, i staram się poprawić? Czy o to chodzi zatem, a nie o doskonałość absolutną i całkowite niegrzeszenie? Że nawet jeśli grzeszę, ale widzę te liczne grzechy/belki w moim oku/duszy, i płaczę nad nimi, żałuję, to już samo to, że to wiedzę (mimo, że nie jestem jeszcze całkowicie od tego wolny), sprawia że mogę zwracać uwagę tej osobie raniącej?
Patrząc na nią, dostrzegam, że ona nie ma żadnej refleksji nad tym co robi, nie przeżywa tego, że rani drugą osobę. Impulsywnie reaguje agresją, i podjudza, a nie dąży do pojednania i przeproszenia, jest jakby głową w chmurach, w swoim świecie, bez wrażliwości, i żałowania za to że rani kogoś i dokucza, a nie łagodzi konfliktu.
Zatem podsumowując:
▬ Czy tylko jako bezgrzeszny i doskonały mogę pokazać komuś jego błąd?
▬ Czy może świadomość mojego zła, grzeszności, grzechów, żal za nie (mimo jeszcze absolutnego nie-uwolnienia od nich) równa się:
● dostrzeganiu belki we własnym oku?
● jednoczesnemu wyrzuceniu belki ze swego oka, i przejrzeniu, poprzez samo dostrzeganie tej belki?
● możności usunięcia drzazgi z oka mego brata, bo belkę ze swego oka wyrzuciłem (poprzez jej dostrzeganie), i przejrzałem ➜ ❝ażeby usunąć drzazgę z oka [mego] brata❞?
Dziękuję za odpowiedź.
Mt 7,3-5:
"3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata."
A jest ktoś, kto jest pod każdym względem doskonały? No, to jak widać, gdyby tak miało być, nikt nie miałby prawa upomnieć.
Generalnie jest tak, że nie powinno się upominać w tych sprawach, w których człowiek sam grzeszy. Bo to byłaby obłuda. Ot, widzimy to dość często w świecie polityki: kłamcy wytykają innym kłamstwa, złodzieje wytykają, że inni są złodziejami, ewidentnie łamiący prawo zarzucają innym, że jakiś przepis nagięli. Żałosne to. Bywają jednak sytuacje, gdy warto zwrócić uwagę nawet wtedy, gdy samemu w podobnej sprawie nie jest się bez winy. Myślę, że tak mogłoby być w tym wypadku. Bo chodzi o dobro tej osoby, która cierpi wskutek złośliwości tamtej osoby. Jej dobro jest chyba ważniejsze niż ewentualna możliwość, ze ktoś kogoś upomina sam nie będąc w podobnych prawach kryształowo czysty.
Tak bym to widział.
J.