Od sasa do lasa 1 08.08.2025 22:49
Witam!
Mam łącznie 8 pytań, niestety wydaje mi się że są trochę od sasa do lasa. Starałem się je zminimalizować i napisać te dla mnie najważniejsze, ale i tak trochę wyszło... Naprawdę przepraszam Odpowiadającego, że musi przez to przechodzić, ale bardzo zależy mi na odpowiedziach (najbardziej na pytania 1, 2, 7 i 8). Chciałem wysłać wszystkie w jednej wiadomości, ale pisało mi że tekst jest za długi, więc podzielę ją na 2 części (w pierwszej dam pytania od 1 do 3, a w drugiej od 4 do 8 - o ile zmieszczę się w tym limicie). I od razu z wyprzedzeniem proszę o ukrycie ostatniego pytania 8. Będę naprawdę wdzięczny za pomoc.
1. Gdy byłem mały, bardzo lubiłem kosztować piankę z wierzchu z różnych napojów, głównie z kawy, i często pytałem się rodziców czy mogę ją zlizać (może wydawać się to głupie, ale dla mnie to była frajda). W wieku 9 albo 10 lat zapytałem jednego z rodziców czy mogę zlizać samą piankę ze świeżo nalanego piwa i otrzymałem zgodę. Dotknąłem ją językiem, ale niechcący (chyba warstwa piany musiała być cienka) czubkiem języka poczułem taflę piwa, w sensie cieczy. Nie był to żaden łyk, nie poczułem też żadnego smaku ale mój język dotknął to piwo. Nawet nie pamiętam czy kiedykolwiek się z tego spowiadałem (ale teraz myślę że nawet jeśli nie to nie muszę bo to raczej nie był grzech ciężki). Ale mam pytanie odnośnie pierwszokomunijnego przyrzeczenia. Poza tą sytuacją, która - obecnie tak uważam - nie była w pełni świadoma a już tym bardziej umyślna, nie miałem przed 18 rokiem życia żadnego kontaktu z alkoholem, nawet nie piłem jakiegoś symbolicznego łyka szampana czy coś w tym stylu. I bynajmniej nie chodziło mi o suche prawo państwowe, tylko właśnie o to przyrzeczenie (w zasadzie nie wyobrażałem sobie że w ogóle można je złamać). O tej sytuacji z dotknięciem czubkiem języka piwa szybko przestałem myśleć ale teraz się zastanawiam. Czy "zaliczyć" ją jako złamanie tej przysięgi? Bo poza tym nie miałem fizycznego kontaktu z alkoholem i byłem z siebie dumny że udało mi się przed 18 rokiem życia nie pić alkoholu (a już tym bardziej nie palić papierosów), ale teraz się zastanawiam czy aby nie zepsuła tego tamta jedna sytuacja. Problem może wydawać się błahy, ale jest ważny dla spokoju mojej psychiki i sumienia, będę naprawdę bardzo wdzięczny za konkretną odpowiedź bez odsyłania do spowiednika.
2. To pytanie dotyczy zmiany imienia. Otóż mam tylko jedno imię (bez drugiego, z czego się cieszę, nigdy nie chciałem i na pewno nie chciałbym mieć drugiego) i istniała ważna religijnie postać o tym imieniu. W zdecydowanie odległej przyszłości, jeśli nic się nie zmieni, planuję przeprowadzkę na długi czas lub nawet na stałe do innego kraju. I myślę, że gdybym zdecydował się przeprowadzić tam na stałe, zmieniłbym imię na jedno z tamtejszych - głównie dlatego że ogromnie podoba mi się język a także brzmienie imion w tym kraju (nieporównywalnie bardziej niż polskie imiona, w tym moje obecne), a poza tym moje nowe imię nie będzie się wtedy tak bardzo wyróżniać. W tym kraju, z tego co wiem, nie ma imion pochodzących od katolickich świętych czy ważnych osób. I nie ukrywam, że nawet gdybym takie znalazł, przy wyborze imienia (oczywiście zakładając że urzędowo by to wszystko zaakceptowali) nie kierował bym się tym czy np. istnieje święty o takim imieniu, ale samą "nazwą", jego brzmieniem i z tym czy czułbym się w nim komfortowo. Czy taka potencjalna zmiana imienia byłaby grzechem? Jestem pewien, że nie wpłynęłoby to w żaden sposób na moją wiarę (nigdy jakoś nie utożsamiałem z moim obecnym imieniem), jedynie chodzi mi czy inni mogliby to postrzec jako "zmienił imię żeby go nie nosić po katolickiej postaci, ostentacyjnie odchodzi od wiary katolickiej" (chociaż teraz jak to piszę to wydaje mi się trochę absurdalne, ale pytam na wszelki wypadek).
3. Wiem, że w wielu państwach nie ma konkretnego zakazu spożywania pokarmów mięsnych w zwykłe piątki (Polska pod tym względem należy do mniejszości), tylko jest ogólnie nakazane żeby była jakaś dowolna pokuta (np. modlitwa, jałmużna, dobre uczynki). Osobiście bardzo lubię jeść mięso i faktycznie odczuwam piątkowy zakaz, ale praktycznie zawsze go przestrzegam. Czy gdybym przebywał na terenie kraju gdzie nie ma skonkretyzowanego zakazu jeśli chodzi o jedzenie pokarmów mięsnych w zwykłe piątki, i jadłbym wtedy mięso ale zgodnie z zasadą spełniłbym inną pokutę, np. dodatkowo bym się pomodlił, to czy ta pokuta byłaby w pełni ważna i nie miałbym żadnego grzechu, mimo że o wiele większym wyrzeczeniem jest dla mnie nie jedzenie mięsa? Czyli taka zamiana faktycznie trudnej i odczuwalnej pokuty na o wiele łatwiejszą.
1. Nie robiłbym z tego problemu. To przecież drobiazg. Ile tego piwa mogło być w pianie albo po dotknięciu piwa językiem? Kropla?
2. Nie byłby to grzech.
3. Dostosowanie się do wymogów prawa kościelnego obowiązującego w kraju, którym się przebywa, nie jest żadnym grzechem.