Zagubiony 06.10.2024 22:50

Szczęść Boże

1) Dzisiaj niepotrzebnie zająłem głos w sprawie pewnego polityka, który miał wykład w kościele. Szczerze mówiąc, zagotowało się we mnie, bo po prostu nie chcę, aby Kościół był kojarzony z politykami. Z rozpędu nazwałem to "przemówieniem politycznym" i "wiecem", gdy pojawiła się wątpliwość to pojawiła się też myśl "odpiszę i zaraz sprawdzę, czy na pewno się nie mylę". Myliłem się - to nie był wiec polityczny (przynajmniej formalnie), nie było też tam mowy politycznej. We wpisach w odpowiedzi skorygowałem, że zapędziłem się w złości na wystąpienie polityka w kościele (salka parafialna już byłaby lepsza moim zdaniem).

Wiem, że Odpowiadający nie ma możliwości wejrzeć w serce itp, ale czy w takiej sytuacji popełniłem grzech ciężki według Odpowiadającego?
Na przyszłość widzę, że dałem się ponieść wstępnym informacjom i w złości "dodałem" fałsz i że muszę tego unikać. Jako skrupulant nie wiem czy dobrze odczytuję swoją winę, czy się przejmować czy może wg Odpowiadającego to wyolbrzymiam to zło (nie to, że chcę je usprawiedliwiać też, nie chcę po prostu popaść w żadną skrajność).

Bóg zapłać!

Odpowiedź:

Na pewno nie było tu ciężkiego grzechu. Był błąd, potem prostowany. I była błędna ocena, nie celowe przeinaczanie faktów, by kogoś postawić w złym świetle. O ciężkim grzechu nie ma mowy. Może o lekkim. Że surowy sąd był za szybko, Ale bardzo lekkim.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg