Karin 05.10.2024 15:04
1.Tym razem będzie taki problem. Polega on na tym, że w pewnym filmie dowiedziałam się, że piosenkę śpiewa aktor, który wyznaje satanizm i lubi ludzi szokować. Manifestuje, że nie lubi Kościoła czy nawet wręcz go nienawidzi. Jak za pierwszym razem słyszałam tę piosenkę, nie podejrzewałam nic. Wielki szok przeżyłam jak przeczytałam kto użycza głosu. Miałam niepokój, że każdy wśrod nas może być satanistą.
Słuchanie jak ten człowiek śpiewa nie jest grzechem. Jak nie jest grzechem kupowanie chleba od piekarza, który bije swoją żonę. Albo kiełbasy w sklepie, którego właściciel właśnie się rozwiódł. Problemem byłoby, gdyby w piosence obrażał Boga, próbował Go ośmieszyć czy coś takiego. Ale słuchanie satanisty śpiewającego np. "O mój rozmarynie, rozwijaj się" nie jest najmniejszym grzechem.
J.