Kalinka 04.10.2024 17:03
Jak rozwiązać ten problem?
Uważam, że poświęcenie się w imię wiary jak to zrobił Jezus, (...) i różni święci to bardzo szlachetna i piękna rzecz, ale ja bym nie umiała. Na tym polega problem. Bo dla wiary każdy ból trzeba znieść.
Np jak ktoś zastrzeli, grozi, że zamorduje rodzinę, jeżeli nie zaprę się Jezusa, zęby wybije itp. Tu jestem w stanie sobie wyobrazić ból, ale ludzie mogą na różne pomysły tortur wpaść. Np powiesić na krzyżu jak Jezusa, będzie tam wbijanie gwoździ, a to taki ból, że lepiej nie mówić. Słabo mi się robi. Albo mogą wbić gwóźdź w krtań albo w oko, przejechać autem. Straszne rzeczy. Co zrobić jak nie umiałabym się tak poświęcić, a ktoś przyjdzie i mi tak zrobi, jak nie powiem niczego złego o Jezusie? Ból za bardzo mnie przeraża. Ale znowu takie sytuacje są bardzo mało prawdopodobne, jeżeli nie zerowe. I czytałam też na tym portalu, że w takich sytuacjach nie pójście na śmierc, jest mniejszym grzechem albo w ogóle bo pod przymusem. I że heroizm nie zawsze jest obowiązkowy.
Wiem, Odpowiadający może mi powiedzieć, że ten problem jest na wyrost, ale wciąż realny. I unikanie heroizmu nie może być z wygodnictwa.
A trochę moja postawa nim trąci.
Wydaje mi się, że chrześcijanin w żadnych okolicznościach nie powinien się zapierać swojej wiary. Nawet gdyby krzywdę za to wyrządzono innym, nie jemu. Pamiętam jednak, że istnieje coś takiego jak dobrowolność czynu. Tyle że czyn niewłaściwy, zły, przez brak dobrowolności nigdy nie staje się dobrym. Wina jest mniejsza albo i nie ma jej wcale, ale ciągle jest to zło...
Co być zrobiła, gdyby chciano Cię torturować, byś wyrzekła się wiary? Nie wiem ja, nie wiesz tak naprawdę Ty. Trzeba mieć nadzieję, że tak się nie stanie. A jeśli jednak do czegoś takiego dojdzie, wtedy zdecydować. Słowem: ne martwić się na zapas, bo w naszych realiach krwawe prześladowania za wiarę są mało prawdopodobne. Przynajmniej na razie..
J.